Tymczasem we wrocławskim ogrodzie botanicznym dojrzałam ciekawy kwiat i korzystając z długiego obiektywu sfotografowałam go przez ogrodzenie.
Kwiat ten nazywa się ciemiernik biały. Bardzo ciekawa sprawa, bo po łacinie jego nazwa to Helloborus niger. Wyczytałam, że łacińska nazwa odwołuje się do korzenia, który jest czarny, a polska do koloru kwiatów. Miło mieć takie coś w ogródku. Kwitnie od stycznia do kwietnia. A jaką radość budzi napotkanie takiego cudu w środku zimy.
Ależ we Wrocławiu jest klimat, aż trudno uwierzyć! Ciemierniki o tej porze widziałam chyba we Francji, a u mnie, na tych syberyjskich wyżynach pojawią się pewnie w marcu... Mam kilka w ogrodzie, lubię je bardzo, bo rozpoczynają wiosenny sezon, potem już nie są tak efektowne, ale bardzo długo kwitną.
OdpowiedzUsuńTo już pewnie czujesz się przedwiosennie :)
Ado, rzeczywiście czuję się przedwiosennie. Choć właśnie pada za oknem śnieg, nie mogę już myśleć o zimie ;-)
OdpowiedzUsuńZawsze myślałam, że w Krakowie klimat jest cieplejszy, ale widzę, że chyba we Wrocławiu będziemy mieli szybciej wiosnę.
Życzę Ci jednak, żeby wiosna i Ciebie miło zaskoczyła.
Miłego wieczoru :-)
No widzisz, a ja się włóczę po okolicy Wrocławia, a w samym mieście rzadko bywam;(
OdpowiedzUsuńW Krakowie to pewnie porównywalny z Wrocławiem, ale u mnie (parędziesiąt kilometrów na północ) to już wyżyny i zupełnie inna klimatyczna historia. Zawsze na wiosnę jest dwa albo trzy tygodnie różnicy w wegetacji. Staram się myśleć pozytywnie, że dzięki temu wiosnę mam dwa razy w roku - wystarczy, że często jeżdżę do Krakowa ;)
OdpowiedzUsuńAle dziś sprawdziłam - mój ciemiernik w ogrodzie ma niewielkie pączki! Tylko powstrzymało go to ochłodzenie w ostatnich dniach, przymrozki i nowy śnieg. Więc może już w lutym da radę?
Sama piszesz, że od 14 lutego to taki optymistyczny początek wiosny. Tego się będę trzymać :)
Miłego wieczoru :)