wtorek, 31 maja 2011

Czerwiec, czy może już lipiec?

We Wrocławiu dzieją się dziwne rzeczy. Zaczynają kwitnąć pierwsze lipy i jest gorąco, jakby to już było lato.
To skutkuje u mnie rozleniwieniem i ogromną potrzebą wakacji, do których jednak dla mnie daleko. Jedno jest pewne - cieszę się, że kończy się dziś "niewesoły miesiąc maj"... Mam nadzieję, że czerwiec będzie lepszy.

czwartek, 26 maja 2011

Dzień Matki...

Tak bardzo chciałabym móc dziś pobiec z kwiatami, albo chociaż móc zadzwonić i  usłyszeć Jej głos...
Nigdy nie przestanie mi Jej brakować...


poniedziałek, 23 maja 2011

"Nasz" stadion.

W niedzielę odbyłam krótką wycieczkę rowerową na Stabłowice i z powrotem. No i przy okazji zerknęłam na budowę stadionu na Maślicach. Nie było mnie tu rok i od dziury w ziemi, którą tu ostatnio widziałam, sporo się zmieniło. Co prawda jak się na to patrzy, trudno uwierzyć, że we wrześniu ma się tu już odbyć duża impreza sportowa, ale wierzę w obietnice, że wszystko będzie gotowe na czas.
Fotki niezbyt ciekawe, "zza płota", ale to zawsze jakaś dokumentacja. To już nie fatamorgana, stadion naprawdę jest ;-)




poniedziałek, 16 maja 2011

W poszukiwaniu wyciszenia.

Duże miasto nie sprzyja uspokojeniu. Mam jednak to szczęście, że mieszkam niedaleko Ostrowa Tumskiego, miejsca magicznego we Wrocławiu. Ma ono taką zaletę, że mimo atrakcyjności i licznych turystów, tutaj wieczorami jest spokój i cisza. Można najwyżej usłyszeć ulicznych grajków o zmroku.
To zdjęcie chyba trochę inne niż zazwyczaj się widuje z Ostrowa. Robione spod katedry, podczas, gdy zazwyczaj fotografuje się katedrę i rzeźbę Matki Boskiej od przodu.
A tu widać bruk i kolorowe kamieniczki. I wierzcie mi, że w tej chwili było tam naprawdę całkiem cicho i spokojnie.


niedziela, 15 maja 2011

środa, 11 maja 2011

W Górach Izerskich cz.3 Wysoki Kamień

Powoli kończę wspominanie mojej majówki w Górach Izerskich. Ostatnim punktem wycieczki był Wysoki Kamień. Jacek tak się starał, żebyśmy tam dotarli późnym popołudniem, gdy słońce oświetlało Karkonosze. Bo widok z Wysokiego Kamienia jest najpiękniejszy na świecie. Niemcy bardziej doceniali to miejsce, była tu wieża widokowa i schronisko, które po wojnie zrównano z ziemią, gdyż zaniedbane groziło zawaleniem. Jednak od kilku lat znowu tu coś się dzieje, nowy właściciel postawił schronisko i stara się na nowo przyciągnąć turystów.
Polecam stronę schroniska http://www.wysokikamien.com.pl  Można tam poczytać o historii, zobaczyć jak kiedyś to wyglądało, ale też zapoznać się z tym, co dzieje się tam teraz.

Budynek nowego schroniska.



Pierwsza z prawej to Szrenica, u jej podnóża Szklarska Poręba

Dumna stacja przekaźnikowa na Śnieżnych Kotłach.

Łabski Szczyt, poniżej zielenią się dachy Schroniska Pod Łabskim Szczytem.

Zadumany Jacek z Szrenicą w tle.


wtorek, 10 maja 2011

O potrzebie śmiechu.

Milan Kundera kiedyś napisał:

"W ekstatycznym śmiechu człowiek nie wspomina ani nie planuje, lecz krzyczy do trwającej chwili świata i nie chce znać niczego poza nią".

W chwili gorszego nastroju  (maj to trudny dla mnie miesiąc, budzi się wiele bardzo bolesnych wspomnień) postanowiłam przypomnieć sobie ten cytat i poszukać powodów do takiego ekstatycznego śmiechu.
Na pewno przydałaby się jakaś komedia do obejrzenia. Planuję wybrać się na "Żonę doskonałą" F.Ozona, może dostarczy powodów do śmiechu, ale czy ekstatycznego? Ale może być przecież jakikolwiek.
Uśmiecham się łatwiej, pogoda sama jest świetnym powodem, żeby się uśmiechnąć, i ptaszek śpiewający na oknem. Ale co zrobić, żeby wydobyć z siebie ten oczyszczający głęboki śmiech?
Może Wy macie jakieś pomysły, co jest dobre na poprawę nastroju i przy czym można się pośmiać. Napiszcie.

W Górach Izerskich cz.2 Kopalnia kwarcu "Stanisław"

Każdy, kto biega na nartach w Jakuszycach zapewne doskonale kojarzy kopalnię, a przynajmniej zetknął się choćby z nazwą trasy "na kopalnię". Przypuszczam jednak, że niewiele osób tę kopalnię widziało z bliska i wie, co to w ogóle za kopalnia. Wszystkie szlaki generalnie ją omijają. Tymczasem jak się trochę zboczy ze szlaku można zajrzeć do wnętrza ziemi i zobaczyć przepiękną żyłę kwarcu.
Prawdopodobnie każdy inny naród uczyniłby z tej kopalni wielką atrakcję turystyczną. Po pierwsze sam wgląd w nią zachwyca, a przy tym jest znad jej brzegu jeden z najpiękniejszych widoków na Karkonosze, Góry Izerskie i Kotlinę Jeleniogórską. Polacy jednak usilnie ukrywają swój skarb. Trochę go tutaj Wam odkryję.
A jeśli ktoś chce więcej poczytać o kopalni odsyłam tu i tu










piątek, 6 maja 2011

W Górach Izerskich cz.1

Miesiąc maj rozpoczęliśmy wycieczką w Góry Izerskie. Bardzo chcieliśmy pojechać do Jakuszyc pociągiem, jednak rozkład jazdy jest tak ustawiony, że jak nie pojedzie się po 7 rano, to następny pociąg jest dopiero o 12. Wybraliśmy się zatem z Jeleniej Góry autobusem. Dzień zapowiadał się słonecznie i ciepło. Na dole można było się rozbierać do krótkiego rękawka. Zdziwiło mnie więc, gdy w Jakuszycach jeszcze z autobusu zobaczyłam ludzi ubranych w kurtki, kaptury i czapki. Cóż, góry uczą pokory, tam była wczesna wiosna, z bardzo zimnym wiatrem. Ale nie przelękliśmy się i mimo niedostatku cieplejszych ubrań, wyruszyliśmy na szlak.


W nagrodę za naszą odwagę już na początku trasy spotkaliśmy żmiję zygzakowatą. Jacek prawie na nią nadepnął. Nie wiem, kto był bardziej przerażony ona czy my. W każdym razie pozwoliła zrobić sobie zdjęcie.


Na szlaku.

 Teraz jest czas kwitnięcia borówki czarnej. Krzaczki oblepione czerwonymi kwiatkami wyglądają uroczo. Będą latem jagódki.

Zeszliśmy na zalaną słońcem Halę Izerską. Jedno z moich ulubionych miejsc w Izerach.


Jacek rozgrzewał się na zimnym wietrze biegiem. Bo ja zabrałam mu kurtkę przeciwwiatrową.

Ucieszyło nas, że na Jagnięcym Potoku w końcu odbudowano most.


Jak zawsze zadumaliśmy się nad ruinami domów, które tu kiedyś stały...




W gościnnej Chatce Górzystów roiło się od ludzi. 

To była dopiero połowa naszej wędrówki. Ruszyliśmy dalej. 
Mimo, że lasów w Izerach coraz więcej, ciągle jeszcze spotyka się takie widoki z umarłymi drzewami.


 Najładniejszy odcinek wycieczki zaczął się wtedy, gdy wynurzyły się przed nami Karkonosze.

Zatrzymaliśmy się dłużej nad kopalnią kwarcu. Ale o niej będzie już w następnym poście.


środa, 4 maja 2011

Dwa oblicza mojej majówki.

1 maja. Piękna wycieczka w Góry Izerskie. Słońce, trochę zimniejszy wiatr i przepiękne widoki na Karkonosze.



3 maja. Tego nie zapowiadały żadne prognozy, które przed weekendem sprawdzałam. Zima zaskoczyła całą przyrodę. Drzewa ubrane już w liście i kwiaty często nie wytrzymywały pod naporem mokrego śniegu.


Wkrótce szersza relacja z niezapomnianej wielkiej majówki AD 2011.