piątek, 25 lipca 2014

Nadodrze i okolice.

Piękna jest nasza dzielnica, coraz piękniejsza, coraz bardziej doceniana. Dużo tutaj remontów kamienic, nowych budynków, galerii, kawiarni, sklepów. My jednak najbardziej lubimy zaszywać się w te nietknięte jeszcze podwórka, które mają swój czar, w których można poczuć ducha Breslau albo odkryć coś całkiem zaskakującego.








Miłego weekendu, mówi sówka ;-)


piątek, 18 lipca 2014

Miłego weekendu :-)

Dobrej lektury i dużo okazji do rozkoszy letnimi owocami  :-)



I dużo pięknych obserwacji i refleksji nad światem i życiem.

"Gdyby ludzie bardziej zastanawiali się nad wyborem własnej przyszłości, chyba wszyscy zostaliby przede wszystkim badaczami i obserwatorami, albowiem niewątpliwie wszystkich jednakowo interesuje własna natura i przeznaczenie. Gdy gromadzimy dobra dla siebie albo potomności, zakładamy rodziny albo kładziemy podwaliny państwowości, a nawet zyskujemy sławę - jesteśmy śmiertelni, gdy jednak dochodzimy do prawdy, zyskujemy nieśmiertelność i nie musimy się obawiać, że zaskoczy nas coś niepomyślnego. (...) Czas, który naprawdę doskonalimy albo który nadaje się do udoskonalenia, nie jest ani przeszły, ani teraźniejszy, ani przyszły."

(H.D. Thoreau "Walden")

wtorek, 15 lipca 2014

W Jedlinie Zdroju.

To był maj. Na długo przed moim półmaratońskim debiutem ;-) Występowałam tylko w roli kibica i turysty. Jacek biegł półmaraton w Jedlinie Zdroju, a ja zwiedzałam okolice.

Ostatnie wiązanie butów:


Start:


Oni się męczyli na bardzo trudnej górskiej trasie, a dla mnie została cisza i piękne widoki na góry:


Jednak nie za długo posiedziałam na ławeczce. Gnało mnie do Jedlinki, do pałacu, który odwiedziłam kiedyś, jeszcze zanim ktokolwiek myślał o jego remoncie. Tym bardziej, że kusił szyld z napisem Browar ;-)


Okazało się, że nowe spotyka się tu ze starym, odremontowane z ruiną. I ma to swój urok i smak w tym wypadku:







I browar też jest:


Piwo pszeniczne najlepsze jakie kiedykolwiek piłam :-)


Jacek szczęśliwie dobiegł, z burmistrzem rękę sobie uścisnął ;-)


W górskim potoku się wykąpał:


I  wróciliśmy do Wrocławia.
Pozostały piękne wspomnienia z półmaratonu w Jedlinie.





wtorek, 8 lipca 2014

Kolory morza.

Zaglądam w końcu do zdjęć z wakacji. Właśnie, wakacji. Jedni dopiero je zaczynają, albo planują, a my już tylko wspominamy ;-)
Jedną z najpiękniejszych rzeczy nad morzem jest to, że o różnych porach dnia, przy różnej pogodzie i oświetleniu przybiera ono różne kolory. Wydawać by się mogło, że morze jest ciągle takie same, niezmienne, a to nieprawda. I to obserwowanie jego zmian sprawiało mi wielką przyjemność i sprzyjało medytacji.
Może i Wam pomogą te zdjęcia zatrzymać się na chwilę w biegu.






poniedziałek, 7 lipca 2014

W deszczu w Goszczu.

Jako miłośnicy dolnośląskich dworów i pałaców musieliśmy dotrzeć także do Goszcza. I wcale nie pojechaliśmy tam zwiedzać fabryki mebli ;-) Pojechaliśmy z przyjaciółmi zobaczyć resztki tamtejszego pałacu. Wybraliśmy sobie na to jednak zły dzień, bo pogoda była nieubłagana i cały czas padał deszcz. Utrudniało to nie tylko zwiedzanie, ale również robienie zdjęć. Przepraszam zatem za jakość, jeszcze gorszą niż zwykle. Ale będzie jeszcze kiedyś wycieczka do Goszcza w słoneczną pogodę, nadrobimy. Tym bardziej, że pominęliśmy piękną Twardogórę i musimy tam wrócić.

Po drodze najpierw zajrzeliśmy do Borowej, gdzie pałac, znajdujący się w prywatnych rękach, ma się bardzo dobrze.




Kolejne były Dobroszyce. Pałac żyje, znajduje się w nim przedszkole. Ale też elewacja pozostawia wiele do życzenia.






I w końcu Goszcz. Ruina pałacu wyglądała w strugach deszczu jeszcze smutniej:











W sumie można powiedzieć, że całkiem nieźle się trzyma, jak na budynek, który spłonął w 1947 roku i nigdy nie był odbudowany. W oficynach jeszcze mieszkają ludzie, część jest nawet świeżo wyremontowana przez gminę. Ale co dalej będzie z taką ruiną? Może zakonserwują ją jakoś w takim stanie jak jest i pozostanie atrakcją turystyczną?