Oto para, która w przyszłości wygra Wimbledon ;)
Jacek w czasie urlopu, jak tylko pogoda dopisywała, dwie godziny ćwiczył mnie i siebie na korcie. Musimy ten Wimbledon w końcu wygrać ;)
poniedziałek, 13 lipca 2009
W drodze na Wimbledon
Dzień trzeci - Paczków
Podobno kiedyś się mówiło "Szukaj mnie w Paczkowie" i oznaczało to mniej więcej to samo, co "tam, gdzie pieprz rośnie". Miasto urocze, nie ucierpiało w czasie wojny, więc na rynku jest zachowana oryginalna zabudowa, a nie, jak na przykład w Nysie, bloczki z czasów Gierka zamiast oryginalnych kamieniczek.
Na każdym rogu trafia się na wieże, których jest kilka wokół serca miasta.
Zachowały się tu nienaruszone mury obronne. Z uwagi na te mury i wieże Paczków nazywany jest polskim Carcasonne.
Weszliśmy na jedną z wież i podziwialiśmy piękne widoki.
Niestety na tej wieży padł mi w aparacie akumulator. To jest ostatnie zdjęcie, więc nie widać, czy rzeczywiście skoczyłam z tej wieży ;) Nie udało mi się też uwiecznić kościoła ze studnią wewnątrz, ani domku z pruskiego muru, ani też paru innych perełek :( Może innym razem.