Pierwszy narciarski dzień to był raczej tylko spacer, rodzinna wycieczka, wypróbowanie nart i swojej kondycji.
Nie było łatwo, bo mgła i deszcz, warunki do fotografowania beznadziejne. Ale coś tam jest.
Na drugi dzień wybraliśmy się tylko we dwoje.
W schronisku "Orle" już było pusto. Widać to po tym, że przed budynkiem stoją tylko dwie pary nart, a zazwyczaj jest tu od nich gęsto.
Zatem Jacek ma pierwsze treningi do Biegu Piastów za sobą, a ja mam satysfakcję, że jakąś zimę widziałam. Teraz może być już wiosna ;-)