wtorek, 6 września 2011

Mam nowego przyjaciela...

Zanim będzie ciąg dalszy wspomnień wakacyjnych, muszę się pochwalić. Mam nowy rower! Nie do końca nowy, bo ze 20 lat może mieć, ale świeżo zakupiony. Znowu mogę jeździć i zwiedzać moje ulubione wrocławskie i podwrocławskie zakątki. Może jesień będzie łaskawa i parę wycieczek jeszcze zdążymy razem odbyć.


Wschowa.

Właściwie mieliśmy zaszyć się na wsi i nie oglądać przez tydzień żadnych miast. Wyszło jednak trochę inaczej. Okazało się, że nie usiedzimy, że owszem jezioro, las, pola i łąki ładne są, ale coś zwiedzić też trzeba. Najbliżej mieliśmy urocze miasteczko Wschowę. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Śliczne kamieniczki, wąskie wybrukowane uliczki, ratusz. Zwłaszcza w sierpniowe niedzielne popołudnie wyglądało to szczególnie ładnie. Może jeszcze wiele remontu potrzebuje to miasto, ale i tak polecam go już teraz odwiedzić.









 Ratujmy stare kina. Kina "Hel" chyba już się nie da uratować...

 Chluba Wschowy - okazały ratusz z XVI przebudowany w 1860 r.

Renesansowe kamieniczki na Placu Zamkowym - doczekały się remontu.

Dwie wieże - ratusza i kościoła farnego.

 Są i takie kwiatki. Solarium i Zamek Królewski. Ale ten zamek królewski to tylko taki z nazwy. Teraz to po prostu hotel i kawiarnia o takiej nazwie....

... jak widać niezbyt "królewsko" wygląda od tyłu

 Mury obronne pochodzą z XV i XVI w.