piątek, 15 maja 2009

Majówka w Lubiążu i Wołowie.

Pierwszy dzień maja świętowaliśmy w Lubiążu, wśród kwitnących kasztanowców. To miejsce ma jakąś moc, która mnie przyciąga. Bardzo lubię tam jeździć o każdej porze roku.








W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Wołów. Prowincjonalne, małe miasteczko, ma swój urok.







To już miesiąc?

Długa przerwa. 22 kwietnia Jacek miał małą operację i dlatego nie miałam głowy do blogowania. Teraz jest w domu na zwolnieniu i też jakoś nie ma dobrych okoliczności do wybierania i wrzucania zdjęć. Ale dzisiaj już muszę coś dodać, bo trochę mi się nazbierało.

Na przykład ślimak, który mieszkał na bucie. Zdjęcie zrobione w kwietniu, ale szłam obok miesiąc później i ślimak mieszka tam dalej.


Albo łabędzie na pierwszych wiosennych połowach pod Żabią Kładką. Już nie muszą liczyć tylko na okruszki przynoszone im przez ludzi.