poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Bergfriedenbaude - gorzkie żale nad ruiną.

Jest takie miejsce w Karkonoszach. Trafiłam do niego kiedyś przypadkowo i w ostatnią niedzielę powtórzyłam wyprawę, tym razem z aparatem, żeby uwiecznić coś niezwykłego. A raczej coś, co kiedyś było niezwykłe, a teraz zostało tylko wspomnieniem.
Obiekt ten znajduje się na szlaku z Miłkowa do kapliczki św. Anny i Dobrego Źródła w Sosnówce Górnej. 
Niewiele znalazłam informacji o tym obiekcie. Było to kiedyś schronisko, jakich Niemcy budowali sporo i które cieszyły bardzo dużą popularnością. Znalazłam tylko tyle, że nazywało się Bergfriedenbaude. 
Pogoda, niemal letnia, pokazała nam, dlaczego na schronisko wybrano właśnie to miejsce. Poza cudownym widokiem na góry, panuje tam jakiś wyjątkowy mikroklimat. Miejsce osłonięte jest od wiatru i tak słońce oświetla polanę, że rosnący tam kasztanowiec miał bardziej rozwinięte pąki niż te wrocławskie.
Zdjęcia schroniska, które znalazłam w internecie mnie oczarowały. Budynek w tyrolskim stylu był naprawdę przepiękny.


Jednak wraz z końcem wojny dla schronisko zakończył się okres świetności. Polacy zagospodarowali budynek na prewentorium dla dzieci. To przedłużyło żywot budynku aż (!) do lat osiemdziesiątych. Z 1982 pochodzą ostatnie zdjęcia jakie znalazłam. Dzieci przestały chorować na gruźlicę, to cieszy, jednak to okazało się zgubne dla budynku dawnej Bergfriedenbaude. Nie znalazł on nowego właściciela i popadał w coraz to większą ruinę. W końcu pożar dokończył dzieła i z tyrolskiego cacka można zobaczyć już tylko fragmenty. 
Serce mi się kraje jak widzę coś takiego. Wielki, wielki żal. 
Chodząc po tych ruinach, patrząc na sad, na walczącą resztkę przeszłości z wszystko pochłaniającą przyrodą, myślałam ile czasu jeszcze potrzeba, żeby ślad po schronisku zniknął.

Z nami kiedyś też tak się stanie...


Zdjęcia schroniska, a potem prewentorium można zobaczyć tutaj http://wroclaw.hydral.com.pl/35219,obiekt.html

Poniżej moje zdjęcia z ruin.


















A tak wyglądało to w latach dwudziestych: