piątek, 19 października 2012

Miłość od drugiego wejrzenia, czyli Trójkąt Bermudzki.

Mówi się, że każde miasto ma taki swój Trójkąt Bermudzki -miejsce, które cieszy się złą opinią wśród mieszkańców innych dzielnic i w które niebezpiecznie się zapuszczać, zwłaszcza po zmroku.
Wrocławski Trójkąt, czyli Przedmieście Oławskie kiedyś budził też takie mroczne skojarzenia, ludzie raczej nie chcieli tu mieszkać, jak ktoś już tu zabłądził, to szybko stąd uciekał. Teraz zmienia się oblicze tego miejsca, zmieniają się mieszkańcy, zmienia się wystrój, dzielnica staje się nawet modna.
My wyruszyliśmy na spacer w poszukiwaniu śladów dawnej świetności i żeby zatrzymać w pamięci to miejsce takim jakie jest, zanim całkiem się zmieni.
Zaglądaliśmy tam czasami, patrzyliśmy jak powstają nowe domy, plomby, zamknięte osiedla. Jednak nadal można się zachwycić tym, co tutaj najpiękniejsze: majestatycznymi ciągami kamienic, z wyjątkowymi detalami. Przywiązana dotąd sentymentem do Śródmieścia i Nadoodrza, teraz zakochałam się w tym, co zobaczyłam na ulicach Traugutta, Brzeskiej, Mierniczej, Komuny Paryskiej czy Łukasińskiego. Miałam doskonałego przewodnika, gdyż Jacek kilka lat mieszkał w tej dzielnicy i znał dobrze jej zakamarki.
Oto olbrzymi fragment dawnego Breslau:























Dotąd sięgała woda w czasie powodzi 1997 r.


Ulica Miernicza, prawdziwa "gwiazda filmowa", grała w wielu filmach, zwłaszcza wojennych.






A to secesyjne cudo na rogu Łukasińskiego i Prądzyńskiego podbiło moje serce najbardziej:



Spacer po Przedmieściu Oławskim zakończyliśmy na Moście Oławskim.