środa, 1 czerwca 2011

Niedziela na rowerze.

Ostatnia niedziela była dla mnie dniem detoxu psychicznego. Sprawy wokół mnie tak się rozpędziły i nabrały takich niewesołych kolorów, że musiałam się oderwać od nich i przejażdżka na rowerze stała się najlepszym lekarstwem.
Ponieważ Jacek spędza teraz wszystkie weekendy w szkole, nie możemy sobie pozwolić na dłuższe wyprawy, a sama jakoś boję się jeździć bocznymi drogami.
Pojeździłam zatem sobie po wałach, po Lesie Osobowickim i posiedziałam nad Odrą, nie myśląc o niczym. Cudowny relaks.