piątek, 26 października 2012

Nieśmiertelnik żółty październik....

Zanim przykryje nas biały puch, zanim wszystkie drzewa liściaste pokażą swoje łysinki, jeszcze kilka zdjęć z żółtej parady październikowej.

Miłego weekendu :-)) Dużo ciepła i słońca.










czwartek, 25 października 2012

25 października - Dzień Kundelka :-))

Jesienny uśmiech od Luki kundelkowatej :-)
Pozdrowienia dla wszystkich kundelków świata tego :-))


środa, 24 października 2012

Obrazki ze zwierciadła obnoszącego się po gościńcu ;-))

Jak mi ładnie wyszło nawiązanie słów Stendahla o tym, czym jest powieść ;-) ("Powieść jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu" )
Nieobecność moja na blogu i w komentarzach na Waszych blogach spowodowana jest moją grypą i  Rewolucjami Kuchennymi. Nie tymi od Pani Gessler ;-) Remont naszej kuchni to prawdziwa rewolucja. Udało się jednak odbyć trochę spacerów i rowerowych przejażdżek  i zdjęć mam sporo, tylko czasu brak na przygotowanie ich i publikację. Jesienne obrazki może trochę banalne, więc zamiast tego kilka śmiesznych zdjęć w lustrze, które napotkaliśmy przy torach podczas rowerowej wycieczki. Zaskakujące było, że to lustro w takim miejscu stało, ale też zabawnie było wykorzystać je do zdjęć. Oto efekty :-)



piątek, 19 października 2012

Miłość od drugiego wejrzenia, czyli Trójkąt Bermudzki.

Mówi się, że każde miasto ma taki swój Trójkąt Bermudzki -miejsce, które cieszy się złą opinią wśród mieszkańców innych dzielnic i w które niebezpiecznie się zapuszczać, zwłaszcza po zmroku.
Wrocławski Trójkąt, czyli Przedmieście Oławskie kiedyś budził też takie mroczne skojarzenia, ludzie raczej nie chcieli tu mieszkać, jak ktoś już tu zabłądził, to szybko stąd uciekał. Teraz zmienia się oblicze tego miejsca, zmieniają się mieszkańcy, zmienia się wystrój, dzielnica staje się nawet modna.
My wyruszyliśmy na spacer w poszukiwaniu śladów dawnej świetności i żeby zatrzymać w pamięci to miejsce takim jakie jest, zanim całkiem się zmieni.
Zaglądaliśmy tam czasami, patrzyliśmy jak powstają nowe domy, plomby, zamknięte osiedla. Jednak nadal można się zachwycić tym, co tutaj najpiękniejsze: majestatycznymi ciągami kamienic, z wyjątkowymi detalami. Przywiązana dotąd sentymentem do Śródmieścia i Nadoodrza, teraz zakochałam się w tym, co zobaczyłam na ulicach Traugutta, Brzeskiej, Mierniczej, Komuny Paryskiej czy Łukasińskiego. Miałam doskonałego przewodnika, gdyż Jacek kilka lat mieszkał w tej dzielnicy i znał dobrze jej zakamarki.
Oto olbrzymi fragment dawnego Breslau:























Dotąd sięgała woda w czasie powodzi 1997 r.


Ulica Miernicza, prawdziwa "gwiazda filmowa", grała w wielu filmach, zwłaszcza wojennych.






A to secesyjne cudo na rogu Łukasińskiego i Prądzyńskiego podbiło moje serce najbardziej:



Spacer po Przedmieściu Oławskim zakończyliśmy na Moście Oławskim.












wtorek, 16 października 2012

Co ma wspólnego Gerhart Hauptmann z bieganiem?

13 października 2012 r. miał wiele wspólnego. Niemiecko-Polskie Stowarzyszenie Dolny Śląsk oraz WKB Piast Wrocław zorganizowały bieg, żeby uczcić pamięć noblisty, a jednocześnie promować bieganie wśród Dolnoślązaków. Dałam i ja się namówić, chyba głównie ze względu na ten literacki akcent biegu ;-) Wystąpiliśmy w duecie z Jackiem. On bardziej jako fotograf i moje wsparcie, a ja jako debiutantka. I udało się dobiec do mety ;-) Nawet pokonałam kilka swoich osobistych rekordów, między innymi ten, że przebiegłam 10 km w czasie poniżej 1 godziny :-)


Krótka fotorelacja głównie autorstwa Jacka:

Przed startem, mamy numery 347 i 102 (!) i oglądamy wystawę poświęconą ekranizacjom dzieł Hauptmanna:




Na linii startu. Humory dopisują :-)



Pierwsze trudne kilometry.
Ale za to jakie piękne jesienne plenery nad Odrą nam towarzyszą.



Rudy 102 sobie też zrobił zdjęcie ;-)


Po przekroczeniu Mostów Jagiellońskich:


Ta pani z tyłu, w różowym wdzianku, przez chwilę chciała mnie wyprzedzić, ale nie dała rady ;-)



Jeszcze tylko 2 kilometry!


I już dobiegam do mety:


Szczęśliwi zdobywcy medali :-))



Okupione dużym wysiłkiem, ale warto było. Próba własnych możliwości i pokonania słabości powiodła się :-)


Jaki jest morał z tej opowieści?
Czytajcie Hauptmanna i biegajcie :-)))