piątek, 28 listopada 2014

Zakochani w Pradze cz.2 - Žižkov

W Pradze odwiedziliśmy oprócz tłumnie obleganych miejsc, również i takie, gdzie turyści docierają rzadziej. W mglistą niedzielę spacerowaliśmy po Žižkovie, który wydał mi się najbardziej podobny do Wrocławia. Chyba dlatego, że to tam znaleźliśmy trochę zaniedbanych podwórek i kamienic ;-) Ta dzielnica ma duszę, klimat, którego nie znajdzie się na Hradczanach.
Odtąd Žižkov i Karlin to moje ulubione dzielnice w Pradze, następnym razem chcę je lepiej poznać.





Ciekawe, co Haszek by powiedział  na ten śmieszny pomnik, którym go  upamiętniono ;-)






Wspięliśmy się też na Witkowa górę, aby podziwiać z góry Pragę spowitą mgłą ;-)




Nie omieszkaliśmy też podejść do wieży telewizyjnej, po której wspinają się miminka Davida Černego.




Żałuję tylko, że nie znaleźliśmy teatru Járy Cimrmana. Ale nadrobimy to następnym razem ;-)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Zakochani w Pradze. Cz.1

Dzisiaj święto narodowe w Czechach, Dzień walki o wolność i demokrację, nie może więc zabraknąć i u mnie czeskiego akcentu.
W pierwszy weekend listopada pojawiły się sprzyjające okoliczności, żeby odwiedzić piękną Pragę. Czasu na zwiedzanie było najwięcej  w godzinach popołudniowych i wieczornych, więc zdjęć nie mam za wiele, a te co są też nie wypadły najlepiej. Żadne zdjęcia jednak nie oddadzą piękna Pragi, trzeba ją zobaczyć na żywo. Nie byłam  tam 20 lat i tym razem zachwyciłam się tym cudownym miastem jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że wrócimy tam szybciej niż za kolejne 20 lat ;-)


















czwartek, 13 listopada 2014

W poszukiwaniu straconego czasu (blogowego).

Ostatnio blogowo nie istniałam. (Jak to brzmi ;-)) Wybaczcie, jeśli ktoś tu jeszcze zagląda, że nie odwiedzałam tak swojego, jak i Waszych blogów. Przez ostatni miesiąc czytałam i pisałam głównie po czesku. Czasem zdarzało mi się gdzieś wyrwać i porobić zdjęcia. Wrzucam ich dzisiaj sporo, może za dużo, ale trudno mi było odrzucić więcej z tej pięknej niedzieli w okolicach Jedliny-Zdroju.
Nie obiecuję, że wracam na stałe. Ale postaram się.  Może w końcu listopad zrobi się prawdziwie listopadowy i więcej czasu będzie na siedzenie przy komputerze.

Zatem zabieram Was znowu w Góry Wałbrzyskie. Pogoda idealna. Kolory oszałamiają.



Radość Rysie nieskończona.



 Stacja Jedlina Górna. Urocza, ale w totalnej ruinie. Ryzykuje się wchodząc pod daszek, gdzie zawieszony jest rozkład jazdy.





Zmierzamy do najdłuższego tunelu kolejowego w Sudetach i w Polsce.


Tym tunelem jeżdżą pociągi.


A my pójdziemy drugim. Zapomniałam dodać, że to tunel podwójny. 


Przeszliśmy 1560 m pod ziemią. Taki spacer daje pojęcie, jak ciężka jest praca pod ziemią i jak musiało być trudno tym, którzy się w czasie wojny miesiącami i latami pod ziemią ukrywali. Cieszymy się z wyjścia na zewnątrz i ujrzenia światła dziennego.
  O tunelu warto poczytać tu link

Teraz mamy nad sobą tylko błękitne niebo i słońce. 
Najbardziej niesamowite widoki zapewniło nam wdrapanie się na nieczynny kamieniołom. 




Jak się dobrze przyjrzeć nad chmurami po lewej można dostrzec szczyt  Śnieżki.


Rysiu jest bardzo miłym i grzecznym towarzyszem podróży.


Potrafi się nawet zadumać nad pięknem świata tego.





 
  

Tuż przed zachodem słońca.



Pamiątkowe zdjęcia z Charlottą na do widzenia.