W drodze powrotnej najciekawszym punktem okazała się Zawonia. Miejscowość gminna, w której od razu w oczy się rzucają dwa kościoły, położony w bliskim sąsiedztwie. Naszą uwagę zwrócił ten, o którym milczą przewodniki. Znalazłam jedynie, że to klasycystyczny kościół ewangelicki z przełomu XVIII i XIX wieku.
Na pierwszy rzut oka zwykły kościół
... a w nawie głównej sala gimnastyczna!
Napis mówi wszystko.To nie kościół, a sala widowiskowo-rekreacyjna.
Po opuszczeniu Zawoni otaczały nas wyjątkowo malownicze widoki:
W XVIII w. odkryto tu lecznicze źródła i do przełomu XIX i XX Skarszyn był wsią uzdrowiskową.
Z ciekawszych obiektów do dzisiaj zachowała się część zespołu pałacowego.
Taką oto wycieczką pożegnaliśmy lato. Czy będą jesienne wycieczki? Pewnie już nie takie długie, bo zaczyna się szkoła Jacka, a wraz z nią czas moich samotnych weekendów.