Pierwszy dzień maja świętowaliśmy w Lubiążu, wśród kwitnących kasztanowców. To miejsce ma jakąś moc, która mnie przyciąga. Bardzo lubię tam jeździć o każdej porze roku.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Wołów. Prowincjonalne, małe miasteczko, ma swój urok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz