Dzisiaj we Wrocławiu 11 stopni w plusie. Ładny mi początek stycznia. Nowy rok zadziwia już na starcie, nie wiadomo, czego się po nim jeszcze spodziewać.
Ludzie robią jakieś noworoczne postanowienia, planują, marzą, zaczynają od początku...
A ja? Otóż nic z tych rzeczy. Może to źle, bo na nic nie czekam, nic mnie nie mobilizuje do działania...
Jedna akcja jednak przypadła mi do gustu - plan przeczytania w 2012 roku 52 książek ;-) Jedna książka na tydzień to w sumie nie tak dużo, więc plan całkiem realny. Dla mnie tym bardziej korzystny, że oderwie mnie od komputera i internetu, którego za dużo jednak w moim życiu.
Ponieważ temperatury wysokie, przedstawiam zdjęcia ze spaceru z ostatnich dni starego roku. Było ciepło i słonecznie. Niebo bez jednaj chmurki. Słońce odbijało się w stawie, lekko ośnieżone Karkonosze też. Podwójna światłość, podwójna radość.
Dla tych, którzy tęsknią za zimą nic nie mam na pocieszenie. Myślę jednak, że zima sobie jeszcze o nas przypomni.
Zima na pewno zawita, pytanie, kiedy...
OdpowiedzUsuńNie robię nigdy postanowień noworocznych, ale ten plan 'jedna książka na tydzień' jest całkiem, całkiem;)
Ostatnio połknęłam 'Służące' - czytałaś?
ikroopko, słyszałam tylko o filmie, że dobry, książki nie czytałam, ale robię sobie teraz listę, więc skoro piszesz, że połknęłaś, to może i "Służące" dołączę ;-)
OdpowiedzUsuńCUDOWNE ZDJĘCIA, marzy mi się taki wypad z dala od miasta...
OdpowiedzUsuńPomysł z "książką" super, bo doskwiera mi ostatnio "mały złodziej czasu" - internet:-(
Podkradam pomysł z książkami:-).
OdpowiedzUsuńTegoroczny Twój grudzień zachwycający.
Heidi, Aga, cieszę się, że i Wam pomysł z książkami się spodobał. Może będziemy się chwalić na blogach postępami w czytaniu, może będziemy się wzajemnie dopingować i inspirować ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ładne widoki, nawet bez zimy, dwa ostatnie zdjęcia mistrzowskie:)
OdpowiedzUsuńJakie piękne krajobrazy... już po raz kolejny wracam do tych zdjęć. I takie słoneczne, aż cieplej się robi na sercu :)
OdpowiedzUsuńNiech Nowy Rok będzie dla Ciebie Anito taki, jak na tych zdjęciach, niech one będą dobrą wróżbą :)
Akcję czytania popieram gorąco! Jestem już przy drugiej książce w tymże AD 2012.
A ostatnie 4 czy 5 dni spędziłam całkiem bez internetu - to było piękne doświadczenie i zdałam sobie sprawę, ile czasu tracę na codzień. I jak zmieniło się życie - tamte dawne bezinternetowe czasy wydają się być odległe o lata świetlne. Nie mogę do nich wrócić - ale będę się starała jakoś do nich nawiązać.
Serdeczności :)
Ado, zazdroszczę Ci tych dni "bezinternetowych", bo mi się to ciągle nie udaje z racji pracy. Staram się jednak po godzinach pracy nie zaglądać, bo kradnie mi to czas na czytanie i inne przyjemności życia prawdziwego ;-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę też szybkości w czytaniu. Pewnie dla Ciebie liczba 52 to tylko namiastka tego, co przeczytasz w tym roku. Oby to były same wartościowe lektury ;-)
Dołącz, koniecznie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję - wzajemnie jak najpiękniejszych literackich odkryć Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio w kręgu Witkacowskim nieodmiennie. Szybko czytać się tego nie da, takie "Pożegnanie jesieni" to jakaś niesamowita skondensowana forma filozoficznych tez i anty-tez. Przepadłam na dobre, Witkacy jest wspaniały! Właśnie zabieram się za "622 upadki Bunga".
Dziękuję za odwiedziny u mnie :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba ten mój kawałek świata. Zapraszam częściej :-)
No proszę! Czyżbyś była z Wrocławia? To moje ukochane miasto. Tam studiowałam i pokochałam Wrocław całym sercem. Z pewnością to jedne miasto, w którym mogłabym zamieszkać! :-)
No i jeszcze Twój blog nazywa się jak jedna z moich ulubionych piosenek "ogniskowych" :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jagoda, ja również dziękuję za odwiedziny i komentarze :-))
OdpowiedzUsuńWrocław to moje miasto, tu studiowałam i tu zostałam. Cieszę się, że i Ty je znasz i lubisz ;-)
O tak komputer zabiera mnóstwo czasu.
OdpowiedzUsuń