środa, 2 listopada 2011

Zaduszki...


Dzisiaj Dzień Zaduszny. W sumie nie potrzebne mi to święto, aby pamiętać o bliskich zmarłych.
Dzisiaj jednak, gdy to szaleństwo cmentarne ucichnie, można się zatrzymać i zadumać nad sensem naszego życia i jego kruchością...

Wczoraj natomiast skorzystaliśmy ze słonecznego dnia i pojeździliśmy na rowerach. Przy okazji odwiedzając groby tych, których bliscy są bardzo daleko lub o których nikt nie myśli:

Cmentarz żołnierzy włoskich w Parku Grabiszyńskim.

Cmentarz żołnierzy polskich. Grób nieznanego żołnierza.

I tak zaczął się listopad...





10 komentarzy:

  1. Sama nie wiem czy to szaleństwo cmentarne to nasza polska tradycja?
    W Niemczech nie zauważyłam podobnych zachowań, mimo,że dzień 1 listopada w środowiskach katolickich równiez jest obchodzony.Byłam wczoraj na jednym z tutejszych cmentarzy i wyglądał on zupełnie jak co dzień, na grobach wrzosy, jakiś symboliczny znicz, brak tłumów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie święta nie są potrzebne ludziom wrażliwym i myślącym, one są dla tych którzy nie mają czasu na nic poza uganianiem się za kolejnym plikiem eurosów i siedzeniem przed ekranem TV w zapatrzeniu na szołowiznę.

    To święto daje im szansę by znów zbliżyli się do pojęcia człowiek.

    Aga - bo u nas w Polsce to się także z prasłowiańską tradycją dziadów zbiega.
    A że "u Niemców" jest inaczej? Trudno... za to na pewno maja bardziej kolorowe obrazki w TV

    OdpowiedzUsuń
  3. makroman, ja mam wątpliwości, czy ci ludzie zbliżają się do pojęcia człowieka w ten dzień ;-) Raczej prezentują swoje fury, skóry i komóry, chyba, że nie dojadą na miejsce prezentacji... Nie mówiąc już o marmurowych nagrobkach za tysiące złotych, tonach kwiatów i grających zniczy , byleby tylko być lepszym od sąsiada.
    Ale może to wszystko właśnie po to, żeby myśli o śmierci odgonić, udawać, że ona nie istnieje, albo dla pokazania, że "ja lepiej pamiętam"...

    Aga, podoba mi się, że w Niemczech tego tak nie widać, że jest raczej symbolicznie. A może to znak, że katolików jest mniej, a pozostali nie robią z tego takiego teatru?

    OdpowiedzUsuń
  4. Unikam tłumów i też podobnie ja Ty pomyślałam sobie właśnie, że właściwie nie potrzebuję tego święta - niewiele ma już wspólnego z tradycją, sens się gdzieś zatracił, jest tylko coraz bardziej nachalna forma. Że już o tych amerykanizmach nie wspomnę - a przecież za kilka-kilkanaście lat będą wszechobecne. Czy moja pamięć potrzebuje akurat takiej formy, by trwać? Na pewno nie. A jednak jest gdzieś w tym symboliczne myślenie - to znaczy w samym święcie, nie w jego obecnej oprawie. I dlatego podoba mi się Twój sposób upamiętnienia tych, o których może już nikt nie pamięta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbyszku, dziękuję.

    Ado, może rzeczywiście to święto dla tych, których na co dzień pamięć zawodzi...
    Ale zgadzam się, że symboliczne myślenie jest nam potrzebne i mimo wszystko w takie święto jesteśmy bliżej jakiejś prawdy o człowieku, jak to powyżej określił makroman.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładnie pokazałaś Zaduszki!

    Czytam i zastanawiam się nad ideą; jestem 'za' - dla tych, którym to jest potrzebne, bo lubią symbole, ale bez przymusu dla innych, którzy wolą 'po cichu', bez celebry, bez tego szpanowania, o którym piszesz.
    I bez amerykanizmów, które mnie też drażnią, bo sa mi obce 'ideowo', choć wcale nie jestem aż tak bardzo związana z naszymi tradycjami, które odrzucaja swoją obowiązkowością.

    OdpowiedzUsuń
  7. to ja, ikroopka, poszło za wczesnie;)
    gdzie zrobiłaś ostatnie zdjęcie?
    fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
  8. ikroopko, ostatnie zdjęcie zrobiłam z górki na Grabiszynie, gdzie mieści się cmentarz żołnierzy polskich. U jego podnóża w stronę południową jest taki mały skwerek i tak ładnie teraz wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  9. Katolicyzm ma taka szczególna cechę, ze potrafi przyswoić symbolikę, rytuały i zwyczaje na wskroś pogańskie.
    1 Listopada u nas to przecież znane z Mickiewicza "dziady" tylko w wersji "ucywilizowanej, wpasowanej w ramy wyznania i ogólne zasady współżycia.

    Pomoimo wszystkich naszych kpin z tych którzy pamiętaja raz do roku - mimo wszystko pamiętają, zawsze zdumiewa mnie ilośc ludzi na nabozeństwach niedzielnych w miejscowosciach wypoczynkowych - nikt ich tam nie zna, nie maja tam sąsiadów, nie trafią "na języki" - a mimo wszystko przychodzą, w krótkich spodenkach, bez mała prosto z plaży... ale są.
    Tak samo Wszystkich Świętych - przyjeżdżają gdzieś z wielkich miast, lub z bogatych przedmieść, na cmentarze gdzie leża ich rodzice i dziadkowie - na co dzień w zaniedbanych mogiłach (lub konserwowanych, przez wynajęte opłacone obce firmy), ale w ten jeden dzień wszystkie groby lśnią światłami. Czyli jest w ludziach taka potrzeba, mimo wszystko dobre i to.

    OdpowiedzUsuń