wtorek, 15 listopada 2011

W rodzinnych stronach

Kilka wolnych dni udało mi się spędzić w rodzinnych stronach. Zewsząd widok na ukochane góry.






Gdy widok z dołu już nie wystarczał, pojechaliśmy na wycieczkę wyżej, w Góry Izerskie, które przywitały nas szronem i już nie odpuściły do końca wycieczki.





A teraz zabieram się za odwiedziny zaprzyjaźnionych blogów. Mam zaległości.



6 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia, tylko pozazdrościć rodzinnych terenów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Anito, przepiękne te Twoje rodzinne okolice - tyle przestrzeni, powietrza, góry...
    Pierwsze forpoczty zimy... taką jeszcze lubię, zresztą na tych zdjęciach przedstawia się tak pięknie, wcale nie groźnie. Zima to wielka aktorka ;)

    Mam nadzieję, że wypoczęłaś (tzn. zmęczyłaś się wędrówkami ;) Żałuję, że nie mogłam tak zrobić - uciec gdzieś od cywilizacji na tych parę dni. 11 listopada mnie wyprowadził z równowagi i teraz muszę czytać eskapistyczne książki :)

    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ikroopko, wygląda, że na razie ta zima tylko tak lekko daje znać o sobie, nawet w górach. Chociaż przy robieniu zdjęć już mi ręce marzły.

    Zbyszku, dziękuję. Żałuję tylko, że nie mam tych widoków teraz na co dzień.

    Ado, dziękuję bardzo, wypoczęłam i nacieszyłam się pięknymi widokami i świeżym powietrzem, których we Wrocławiu bardzo mi brakuje.
    Na zimę wyglądam na razie z lękiem, bo marznę straszliwie. Ale z drugiej strony, tak jak piszesz, to wielka aktorka i taka fotogeniczna, że troszkę się na nią czeka ;-)
    Dzisiaj jednak pozdrawiam ze słonecznego i lekko zamglonego Wrocławia :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Można by łazić i łazić i łazić i zapomnieć o całym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tam pięknie i jak wspaniale to uwieczniłaś na zdjęciach! Drugie zdjęcie jest moim ulubionym:-)

    OdpowiedzUsuń