poniedziałek, 10 stycznia 2011

W pogoni za różowym niebem.

Dwa dni temu zadziwiło mnie różowe światło, które oświetliło moją ulicę. Okazało się, że to zachodzące słońce tak podświetliło chmury, że bił z nich różowy blask. Pobiegłam z aparatem tam, gdzie można by ująć większy kawałek tego nieba. Nie udało mi się jednak za wiele uchwycić. Zimą jakoś to słońce szybciej zachodzi ;-) Pozostał mi tylko taki skrawek:


Z każdą chwilą róż bladł i było go coraz mniej.


Na pocieszenie jednak dostałam przejrzyste powietrze, w którym po zachodzie można było fotografować pięknie oświetlony gmach główny Uniwersytetu Wrocławskiego.


Nieoświetlona wieża kościoła św. Elżbiety wyglądała o zmroku, jak cień rzucany przez Wieżę Matematyczną Uniwersytetu.

4 komentarze:

  1. Zachody w mieście mają swój urok, ale nie mam coś szczęścia do nich, mieszkając we wschodniej części miasta.
    Urzekający jest most Grunwaldzki w świetle zachodzącego słońca, ale nie udało mi się tego obrazka jeszcze uwiecznić, może dlatego, że zawsze widzę go z perspektywy auta...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachody, zachodami, a mnie najbardziej żal, że nie mogę się zmobilizować, żeby wstać na jakiś piękny wschód ;-)
    A swoją drogą zachęciłaś mnie do obejrzenia Mostu Grunwaldzkiego o zachodzie ;-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anito, ostatnie zdjęcie przyciąga mnie magnetycznie, przyglądam mu się za każdym razem, gdy tu zaglądam od wczoraj. Jakież jest... petersburskie! W tym najpiękniejszym dla mnie rozumieniu, jak we wspomnieniach Brodskiego. Odbicia w wodzie, światło i ta pora 'pomiędzy' czas przejścia. Pięknie to uchwyciłaś!
    Ach, i jeszcze zachwycił mnie koncept wieży, która jest cieniem rzucanym przez inną - rzeczywiście!
    Gdybym nie miała Krakowa, to Wrocław byłby miastem, w którym mogłabym o Krakowie zapomnieć. To, co pisałam wczoraj o miastach nad wodą opowiada też na pewno o Twoim mieście, choć widziałam je może dwa razy.
    Miłego końca tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ado, właśnie dzisiaj zachwyciłam się Twoim postem o krakowskich mostach i nadrzecznych miastach :-)
    Wisła i Odra to bardzo różne rzeki, ale coś jednak nasze miasta łączy.
    Może też kiedyś pokuszę się o wątek o wrocławskich mostach ;-)
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń