Mój bohater jeszcze się regeneruje, pora więc powspominać ten wielki dzień.
Długa rozgrzewka przed biegiem. Kenijczycy już pewnie na 10 kilometrze, a Jacek się ciągle rozgrzewa.
No i wystartował. Przecisnął się w końcu przez tłum pomarańczowych koszulek biegaczy startujących na milę olimpijską i poszedł jak burza.
Oczekiwałam go na 13 kilometrze i w końcu przyprowadził go jakiś pan na rowerze :-)
Radosna mina po pokonaniu morderczego podbiegu na Moście Milenijnym.
Uch, pot się leje.
I oto już 16 kilometr, jest dobrze!
Jeszcze tylko jakieś 3500 osób do wyprzedzenia...
... i mijają nowy stadion. Żeby tylko się na niego nie zagapili.
Hurra, przekroczył półmetek! Jeszcze tylko (!) jeszcze raz taki sam dystans.
W końcu znalazł godnego przeciwnika!
W okolicach 38 km niektórzy już szli, a on ciągle biegnie!
No i tu relacja się urwała. Fotograf musiał skoczyć do sklepu po piwo i nie załapał się na wbieganie na metę ;-)
I to ma być nagroda? Nie ma szampana??
Ja wam jeszcze pokażę! Przewrócę to drzewo!
Ale jednak pomedytował trochę i się uspokoił. Oto bohater, jego bohaterskie buty i medal.
A medal był w tym roku przepiękny.
I taki praktyczny ;-)
Pomocnikom zawodników medali niestety nie rozdawali...
Na koniec losowanie nagród i znowu samochód zgarnął ktoś inny. Za rok trzeba jeszcze raz wystartować, żeby wygrać.
I tak kolejny maraton przeszedł do historii. Jacek nie ogląda się za siebie i już myśli o Biegu Piastów.
Przy okazji pozdrawiam serdecznie pewnego dolnośląskiego maratończyka i bloggera, który mnie rozpoznał :-))
Jacek - jesteś WIELKI!!!
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!!!
Fantastyczna relacja z biegu, mam "uśmiech od ucha do ucha":-)
Jacek się śmieje, że gdyby nie był taki wielki, to by szybciej biegał :-)
UsuńHeidi, dziękujemy Ci bardzo serdecznie!
Cieszę się, że wywołałam Twój uśmiech.
Brawo dla Jacka. Szczerze podziwiam :)
OdpowiedzUsuńJacek serdecznie dziękuje. Zasłużył na podziw, jak prawie 4 tysiące innych mu podobnych ;-)
Usuńjestem pełna podziwu dla Twojej konsekwencji w bieganiu i osiągnięć, ale teraz to już mi brak słów ......
OdpowiedzUsuńdziękuję campanule, w imieniu swoim i Jacka. Ja tylko przejechałam na rowerze 38 km będąc wsparciem dla biegacza. Ale nie chciał się zamienić ;-)
Usuńja bym się mocno nie upierała przy tej zamianie, dla mnie to jest niewyobrażale, w tym roku przeszłam na piechotę około 250 km przez 12 dni, ale przebiec ponad 40 i to w jeden dzień ufff!!!!
UsuńPodziwiam i gratuluje
OdpowiedzUsuńPrzekazuję we właściwe ręce :-)
Usuńach i brawa dla Ciebie za wspaniałą fotorelacje
Usuń:-))
UsuńPodziwiam, gratuluję;)
OdpowiedzUsuńJa w tym czasie - ok 12.30 - stałam w korku na swiatłach przy Borowskiej i klęłam w duchu na organizatorów biegu!
i na policje, która w osobie dwóch swych przedstawicieli nie umiała zorganizowac ani objazdu, ani nawet informacji, ze objazd jest mozliwy.
Miałam nawet wystosować na ten temat 'sążnisty' post, ale mi przeszło;)
:-) maratończyk dziękuje.
UsuńNie zazdroszczę stania w korku, patrzyłam właśnie jak policja kiepsko sobie radzi z całą to sytuacją.
Manitou, uwierz bądź nie ;) ale jak w niedzielę widziałam przejeżdżając dołem biegnących ich u góry (okolice wjazdu na AOW), pomyślałam sobie że Ty tam pewnie jesteś (z racji posta którego zapamiętałam o Twoim biegackim wyczynie ;)), no i nie dużo się pomyliłam ;)
OdpowiedzUsuńgratuluję bohaterowi ;D
Tobie relacji, której narracja mnie ubawiła ;)
Dziękuję, że o mnie pomyślałaś :-) Byłam tam!
UsuńBohater dziękuje za gratulacje!
OdpowiedzUsuńEEEE. I tak był dzielny. Co tam samochód. Twój facet na nogach poleci, gdzie zechcesz. Podziwiam. A nagroda słuszna była, też gazowana. Pozdrawiam
Ten samochód to tylko pretekst, a gazowana nagroda dużo lepsza, masz rację :-)
UsuńPozdrawiam Cię :-)
Mnie takze rozbawila Twoja fotorelacja:-), Jackowi gratuluje tego wyczynu! _a kto wie, moze za rok razem pobiegniecie?Pozdrowienia dla Was!
OdpowiedzUsuń:-)) Jacek bardzo Ci dziękuje za gratulacje.
UsuńJa przewiduję najwyżej start w półmaratonie, ale na razie cicho sza ;-)
Pozdrawiamy Cię bardzo serdecznie!
Fantastyczna relacja - taka z przymrużeniem oka :-) Tak trzymać :-)) I oczywiście wielkie gratulacje dla Jacka, widać, że dał z siebie wszystko :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Moi znajomi też biegli w tym maratonie (przynajmniej mieli takie plany) i też obydwoje blogują :-)))
Dziękujemy serdecznie, Dag :-)
UsuńJak widać blogowanie i bieganie mogą iść w parze ;-)
Gratulacje. No i oprócz medalu dobra Łomża nigdy nie jest zła :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziękowania od Jacka. Łomża zdecydowanie lepsza od szampana po takim biegu ;-)
UsuńPozdrawiam!
Fajna fotorelacja, rozgrzewka jest bardzo ważna;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Ivo :-)
UsuńA rozgrzewka była tak ważna, że prawie nie zdążył na start ;-)
cały czas mnie nurtowało, czy Ty za nim gnasz na rolkach czy rowerze :)
OdpowiedzUsuńserdeczne gratulacje :)
medalu i kondycji.
Zdecydowanie na rowerze, z bezpiecznego dystansu, ze ścieżki rowerowej lub chodnika, czuwałam ;-)
UsuńWielkie dzięki w imieniu Jacka :-)
Ło Matko! A jakim cudem ja ten wpis przegapiłam???
OdpowiedzUsuńGRATULACJE dla Jacka! My się szykujemy do Maratonu Poznańskiego (będę "pomocnikiem" oczywiście, bo co jak co, ale ja nie biegam:-)).
Piękna relacja. Samopoczucie mi się poprawiło:-)
Dziękujemy bardzo, Mam nadzieję, że i u Ciebie będzie jakaś maratońska relacja :-)
UsuńBrawo! :)
OdpowiedzUsuńŚliczny medal. Przed paroma laty brałam udział w zawodach w biegu po schodach :), medalu nie było, tylko koszulka ;)
O.
Obiezy_swiatko, no to Ty też niezła zawodniczka jesteś, że po schodach biegałaś ;-)
UsuńMedal wrocławski w tym roku naprawdę ładny, to fakt.
Serdecznie Cię pozdrawiam :-)
Nie mam słów ! To masz Faceta ! Fjuuu ! Chylę czoła, ściskam rękę wirtualnie ! I podziwiam bardzo !!!
OdpowiedzUsuńI wielki szacunek w dobie pilotów od TV !
pozdrawiam
(wczoraj wróciłam z urlopu_jeszcze nie wiem gdzie jestem i po co:( )Nie cierpię końca wakacji !
Dziękujemy i również wirtualnie ręce ściskamy :-)
UsuńFajnie mieć takie późne wakacje, gdy inni już zapomnieli o swych urlopach. Pewnie będzie dużo pięknych zdjęć u Ciebie, już się na nie cieszę :-)