piątek, 30 grudnia 2011

Dwa dni prawdziwej zimy.

Czuję się uprzywilejowana, bo udało mi się w tegoroczne święta zakosztować trochę zimy. Mimo, że w Jakuszycach również zagościła odwilż, śniegu było tam na tyle, że dało się pobiegać. Chodzą słuchy, że nawet sama Justyna Kowalczyk trenowała tam w tym czasie ;-)
Pierwszy narciarski dzień to był raczej tylko spacer, rodzinna wycieczka, wypróbowanie nart i swojej kondycji.
Nie było łatwo, bo mgła i deszcz, warunki do fotografowania beznadziejne. Ale coś tam jest.





Na drugi dzień wybraliśmy się tylko we dwoje.

 Nie było szans na zdjęcia górskich krajobrazów, mgła zakryła wszystko wokół.

W schronisku "Orle" już było pusto. Widać to po tym, że przed budynkiem stoją tylko dwie pary nart, a zazwyczaj jest tu od nich gęsto.


Zatem Jacek ma pierwsze treningi do Biegu Piastów za sobą, a ja mam satysfakcję, że jakąś zimę widziałam. Teraz może być już wiosna ;-)

czwartek, 29 grudnia 2011

Poświątecznie.

Cztery wolne dni szybko zleciały. Upłynęły mi w miłej rodzinnej atmosferze, bez napinania się i szaleństw.
Tak jak zamierzałam dużo czasu spędziłam na świeżym powietrzu. Dwa razy byłam na nartach w Jakuszycach, poza tym dużo spacerowałam.
A oto zapowiedź mojej relacji, którą wkrótce przygotuję:

Trochę śniegu w górach:

I dużo niemal wiosennej pogody w Kotlinie Jeleniogórskiej:

piątek, 23 grudnia 2011

Życzenia...





Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam ciepła, które ogrzewa serca, światła, które rozświetla mrok, grona bliskich ludzi, z którymi chce się być. Niech ten magiczny świąteczny czas będzie wart zapamiętania, a rok 2012 niech przyniesie same dobre, szczęśliwe dni!

Zamiast kolędy dedykuję Wam taką pioseneczkę:
http://www.youtube.com/watch?v=WQj9OKqw1_Y&feature=related


JEZUSEK
tłum. Leszek Berger


Leję wodę do czajnika, włączam gaz
i zmieloną kawę sypię do kubeczka,
puszczam płytę trójkę Queen jeszcze raz,
a na choince już się jasno pali świeczka.

Czarny cień po ścianach skacze, robi kpiny,
nie dasz rady złapać cienia,
lecz nie czas dziś na zmartwienia.
Te kolędy to prawdziwe evergreeny,
a ty co, mój Jezusku, jeszcze śpisz?

Cały świat ufnie czeka na Boski znak,
a On na razie lata gdzieś po Mlecznej Drodze.
Święty Mikołaj na nocny wyszedł szlak,
przedtem zamienił się na ciuchy z Dziadkiem Mrozem.

Czarny cień…

Świeżych konopi czuję woń, pełny luz,
z zamrażalnika wyjmę karpia jak sopelek,
nim on odtaje, ja z balkonu z całych płuc
dobrą nowiną świat spowity w mrok obdzielę:

Czarny cień…

wtorek, 20 grudnia 2011

O zmierzchu


James Joyce

* * *


Zmierzch, z ametystu przemieniony,
Niebieski jest, ciemnieje;
Latarni blask bladozielony
Rośnie wśród drzew alei.

W starym pianinie pieśń rozbrzmiewa
Powolna; godna, miła;
W klawisze żółte zapatrzona
Głowę ku nim skłoniła.

Myśl błądzi, dłonie zasłuchane,
Oczy wielkie i czyste...
W zmierzchu niebieskim, ciemniejącym
Światełka ametystu.


1907

tłum. Maciej Słomczyński





Dni krótkie, noce długie. Częściej więc spaceruję wśród ciemności. Mam za to okazję obserwować takie ametystowe, ciemniejące zmierzchy. Wrocław cieszy blaskiem latarń, tramwajów i samochodów, oraz oczywiście świątecznych ozdób. Te ostatnie nieco kiczowate, ale w sumie dobrze, że są i rozświetlają mrok.










wtorek, 13 grudnia 2011

O świcie. Dla J.

"Jaka urocza przechadzka! Niebo czyste, wschodzące słońce, barwy żywe, wszystkie kontury wyraźne, prócz mglistego jeziora bez granic. Trochę białego szronu na łąkach przydaje szpalerom zielonego bukszpanu metalicznej żywości, a całemu pejzażowi, na razie bez liści, tonu młodości, świeżości, zdrowia. (...) Powietrze poranka wlewa nową i promienną siłę do żył, przenika do szpiku kości. Jeśli każdy dzień jest powtórzeniem życia każdy świt podpisuje niejako nowy kontrakt z istnieniem. O świcie wszystko jest świeże, łatwe, lekkie, jak dzieciństwo. O świcie prawda duchowa jest jak powietrze, bardziej przezroczysta, a organy człowieka, jak młode liście, chciwiej wchłaniają światło i eter, mniej zaś biorą elementów ziemskich. Jeśli noc i wygwieżdżone niebo mówią o kontemplacji, o Bogu, wieczności, nieskończoności, jutrzenka jest godziną projektów, chęci, rodzącego się działania."
                                                                                                  H.-F. Amiel "Dziennik intymny"











piątek, 9 grudnia 2011

Kawa, graffiti i śpiący pies.

Niby te trzy rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego. A jednak!
Zakupiłam moją ulubioną kawę, szłam z nią ulicą i zobaczyłam graffiti, które nawet było podpisane "Kawa i graffiti". Innym razem zaparzyłam tę samą pyszną kawę, postawiłam na stole, a w tle był mój śpiący pies.
Wszystko się połączyło w smaczny, ciepły ciąg ;-)



wtorek, 6 grudnia 2011

Dla tych, którzy tęsknią za śniegiem.


Dobre wiadomości dla amatorów prawdziwej zimy! Wczoraj w Jakuszycach spadł śnieg, dzisiaj też pada i się utrzymuje. Prognozy też są obiecujące. Może w Święta pojeździmy na nartach ;-)

Nie mogłam dzisiaj oderwać wzroku od tej kamery pokazującej Polanę Jakuszycką:

niedziela, 4 grudnia 2011

Wieczorny spacer po Ostrowie Tumskim.

Mam to szczęście, że mieszkam w pobliżu Ostrowa Tumskiego, ale jak to bywa w takich przypadkach, rzadko korzystam z przywileju spacerowania tam o każdej porze dnia i nocy. Wczoraj jednak udało nam się wybrać wieczorem na spacer po cichych uliczkach Ostrowa. To magiczne miejsce oświetlona gazowymi, gdzie można zapomnieć, że jesteśmy w sercu dużego miasta. Ostrów dźwięczy krokami ludzi i melodiami wygrywanymi przez ulicznych grajków na fletach, cymbałkach, gitarach. Wszędzie snują się zakochane pary i... fotoamatorzy.
Przegonił nas deszcze, a miała to być lekcja nocnej fotografii. Z wielu nieudanych zdjęć, wybrałam trzy, które może choć trochę oddadzą klimat tego miejsca.

Na pierwszym zdjęciu nawet udało się uchwycić cień Jacka ;-)




Może następnym razem będzie lepiej ;-)