Ostatni weekend lata postanowiliśmy spożytkować na wycieczkę rowerową. Jacek wybrał Trzebnicę.Dużo było jakiś czas temu słychać o ścieżce rowerowej do tej miejscowości przy drodze nr 5. Postanowiliśmy przetestować. I od razu na początku spotkała nas niemiła niespodzianka. Do centrum handlowego Marino dojechaliśmy gładko. Potem zaczęły się trudności. Ścieżka rowerowa się skończyła i zaczęły się rozkopy.
W końcu w Psarach zaczęła się prawdziwa ścieżka rowerowa. Trochę szkoda, że z ułożona z kostki. No i te tajemnicze barierki nie wiadomo po co. Ale to zawsze lepsze niż jazda wśród tirów i rajdowców po ulicy.
Po drodze zajrzeliśmy do Wiszni Małej. Niestety pałac, w którym mieści się obecnie szkoła, można tylko oglądać przez płot.
Widoczność nie była tego dnia za dobra, ale z Wysokiego Kościoła widok był piękny. W lekkie mgiełce można było dostrzec wieżę Sky Tower i Most Rędziński we Wrocławiu.
I nagle ścieżka rowerowa... się urwała. Ostatnie kilka kilometrów do Trzebnicy musieliśmy przejechać po bardzo ruchliwe drodze Wrocław-Poznań.
A to już Trzebnica. Niektóre budynki ładnie odnowione - tu siedziba starostwa,
Inne proszą się o remont.
Na pociechę pachnący nowością aquapark.
Popatrzyliśmy przez ogrodzenie na puściutki basen odkryty i pożałowaliśmy, że nie mieliśmy strojów kąpielowych. Chociaż woda miała tylko 19 stopni.
Tu rozważaliśmy zamianę dwóch kółek na cztery ;-)
Przegląd mapy i żal nad rozlanym piwem ;-)
Opis drogi powrotnej w następnym poście.