Oto krótka fotorelacja.
Przyjechaliśmy do Lasku przed 11. Pięknie było wkoło, trochę śniegu, słoneczko, las.
Najpierw krótka rozgrzewka.
I start!
Oto czołówka. Ten Pan na w czerwonej koszulce pozostał liderem do samego końca. Gorący facet, w krótkich spodenkach na takim mrozie ;) Może dlatego tak szybko biegł, że mu było zimno w nogi ;))
A oto zbliża się Jacek.
Gorąco mu dopingowałam :-)
W czasie, gdy ja podziwiałam zimowe widoki, pierwsi zawodnicy docierali do mety...
Nie musiałam długo czekać, a i mój bohater pojawił się na ostatnim kilometrze :
Finisz był naprawdę emocjonujący. Bo jak tu się w takim momencie dać wyprzedzić kobiecie? ;))
Gratulacje dla Jacka i dla wszystkich, którzy w tych ekstremalnych warunkach bieg ukończyli!!
A ja jak ten bałwan stoję w miejscu z moim bieganiem :))
Zamieniłam bieganie na uprawianie jogi. Ta pozycja bałwanowa, to taka prawie asana ;-))
Dziękuję za uwagę :-))