Według mnie jego największą ozdobą jest klasycystyczny pałac z końca XVIII wieku wraz z pięknym parkiem w stylu angielskim (80 ha!). Mimo że pałac nie popadł po wojnie w ruinę, do świetności mu daleko. Mieści się w nim zespół szkół przyrodniczych.
Pałac jest imponujący. Zarówno od strony dziedzińca, jak i od strony parku.
Na dziedzińcu znajdziemy również ciekawą rzeźbę boksera:
I koni:
W lesie natknęliśmy się na zdewastowany grobowiec hrabiostwa Maltzanów. Smutny widok:
W pobliżu pałacu znajdują się ruiny zamku książąt oleśnickich z XIV wieku. Można je zobaczyć tylko z odległości, gdyż ruiny grożą zawaleniem.
W Miliczu również znajduje się jeden z kościołów łaski
Niestety nie udało nam się zobaczyć jego wnętrza, bo akurat rano i popołudniu trafiliśmy na mszę ;-)
A oto rynek milicki. Kolorowy i zadbany.
Bardzo ładnie napisane jest o Miliczu tutaj .
Swoją drogą postać Marii Maltzan bardzo mnie zainteresowała i zamierzam przeczytać jej autobiografię, może więc coś jeszcze o niej napiszę na blogu.
Chyba kościół podoba mi się najbardziej. Szachulce pełną gębą. Ale i miasteczko też warte odwiedzenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedyś znałam bardzo fajnego chłopaka z Milicza. Ciekawa jestem, co się z nim dzisiaj dzieje?:-)
OdpowiedzUsuńMilicz wygląda bardzo zachęcająco. Bardzo ciekawa relacja.
Słabo znam okolice Wrocławia i sam Wrocław:-( Do nadrobienia.
80 ha parku? jest po czym spacerować ;)
OdpowiedzUsuńKościółek piękny :)
OdpowiedzUsuńO.
A ja na ostatnim zdjęciu ruin zamku wypatrzyłam smutną buźkę ;-)
OdpowiedzUsuńNastępne miejsce znane z nazwy i przejazdem, niestety.
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę;)
Stan pałacu jest taki, że jedno w tym szczęście, to, że park jest w stylu angielskim :)
OdpowiedzUsuńznam tylko z opowieści i ze zdjęć innych osób, także Twoich:)
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka, rewelacyjna relacja. Tylko na urlop i ruszać w kierunku zaprezentowanych okolic. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudnie spędzony dzień. Lubię takie tym bardziej, że pogoda dopisała.
OdpowiedzUsuńUrokliwe miasto. Szkoda, że takie piękne obiekty są aż tak mocno zaniedbane...
OdpowiedzUsuńOj... kusisz,kusisz...
OdpowiedzUsuńTrasa rowerowa, teraz miasto Milicz...
Bardzo mi się podoba, całkowite zaskoczenie pozytywne -> ryneczek, kościół, nawet pałac (nie jest z nim tak źle).
Tylko te ruiny... szkoda ,że ktoś nie zadbał o nie... byłby następny obiekt do zwiedzenia...
Koniecznie muszę się wybrać w tamte okolice :o)
To ja jeszcze o fontannie: alegorie Macierzyństwa były chyba dość częste i charakterystyczne dla tamtej epoki przełomu wieków, ale podobnej fontanny jeszcze nie widziałam. I ciekawe, zastanawiałam się wczoraj nad tą inskrypcją, że nie "labor" a "opus". I rzeczywiście: nie praca jako trud, wysiłek, ale dzieło - to co pozostanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za całą relację - wspaniale się tak oderwać od codzienności i wybrać (choćby wirtualnie) w inne strony :)
Ado, jakbyś miała jakieś lepsze tłumaczenie to bardzo proszę podziel się nim ze mną :-)
OdpowiedzUsuń