Następna książka z mojej listy to żadna nowość. Zdecydowanie staroć - ale jaka piękna! Franz Kafka "Listy do Mileny". Genialny człowiek, więc i listy genialne, choć bardzo smutne, pokazujące autora "Procesu" jako schorowanego, lękliwego, zagubionego w świecie, nie radzącego sobie z sobą i życiem.
Czy jeszcze ktoś pisze takie listy? Moja znajoma twierdzi, że Mrożek do Lema takie właśnie pisał. Mam w planach przeczytanie tej korespondencji.
Jeszcze jest nas trochę, którzy żyli w rzeczywistości bezinternetowej i pewnie wielu przechowuje gdzieś wśród drogocennych pamiątek ważne dla siebie listy. Ja mam sporą kolekcję listów od przyjaciół, znajomych, bliższych i dalszych, ale z największym skarbem są dla mnie listy od Mamy... Nie jest ich zbyt dużo... Pisane do mnie, gdy byłam na studiach... Teraz, gdy Mamy już nie ma, w tych listach jest wszystko, co mi po niej pozostało... Ona nadal do mnie tymi listami mówi... Ciągle do nich wracam, pomagają mi w trudnych chwilach...
Czy znacie kogoś kto jeszcze pisze listy? Nie e-maile, nie sms-y, ale listy?
We Wrocławiu wiosna na całego. Dominuje żółty kolor. Zaczęło się od żółtych krokusów i teraz wszędzie dostrzegam ten kolor. Zaczęły już nawet kwitnąć forsycje i wygląda na to, że na Wielkanoc będą już w pełnym rozkwicie. Jest pięknie!
Pozdrawiam i lecę nadrabiać zaległości na Waszych blogach ;-))
Piękny ten Twój Wrocław, żółciutki jak kurczaczek, a zabrana godzina jeszcze mi doskwiera :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle pięknie u Ciebie! U mnie wiosna bardzo powoli się rozkręca - jak to w górach...A listy. Swego czasu - całkiem nie dawno - korespondowałam z koleżanką z Krakowa :-)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się (i to bardzo) czytając o Twoich lisach od Mamy. Wspaniała pamiątka!
OdpowiedzUsuńChciałabym taką mieć.
Niestety moje listy, które pisałam, lub które otrzymywałam to tylko czasy szkoły podstawowej...
Piękny ten Wrocław i zółte kwiaty.Dwie babcie mojego synka piszą do nas listy.A ja na nie odpisuję:-). Tak - listy, listy najprawdziwsze:-).I tak ja Ty składam je dla małego, w ogóle składam mu wszelka koresopndencję typu kartki na urodziny, która do niego przychodzi.Pozdrawiam wiosennie!
OdpowiedzUsuńJa też się wzruszyłam ;( Niezwykła pamiątka.
OdpowiedzUsuńSama z wielką ochotą nadal piszę listy i mam nadzieję, że zawsze będą ludzie, którzy będą pielęgnować tą piękną tradycję.
muszę przyznać,że ciężko mi kogokolwiek nadmienić,komu papierowe,tradycyjne listy spędzają sen z powiek..ech XXI wiek..
OdpowiedzUsuńkwiatowo!cieszę się bardzo,że święta będą pięknie ukwiecone,choć u mnie forsycja dopiero pączkuje;)
uściski wiosenne!
Moja mama pisze do swojej siosty zza oceanu:)
OdpowiedzUsuńJa nie pamiętam kiedy napisałam list ręką na papierze... Tylko e-male. SMS-owac nie cierpię.
oczywiście piękne zdjęcia:) Moim forsycjom jeszcze daleko do takiego stanu:(
OdpowiedzUsuńPiękne są te żółte kwiaty, ja odwiedziłem w sobotę Puszczę Kampinoską ale nie widać jeszcze zbytnio wiosny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja dzis kupiłam 'nowego Szczygła', czyli 'Laskę nebeska', ale na razie zdążyłam przekartkować.
OdpowiedzUsuńListy kiedys uwielbiałam i pisać, i otrzymywac, miałam taka przyjaciółke, z która przez dwa lata pisałysmy do siebie dwa razy w tygodniu, po dwadzieścia i więcej stron, prowadząc dysputy filozoficzno-literackie, a miałysmy kolejno 13, 14 lat.
To se ne wrati...
Właśnie dziś czytałam artykuł w Newsweek-u o Kafce :-)))
OdpowiedzUsuńTeż trzymam listy od znajomych, rodziny, przyjaciół. Ostatnio dostałam jakiś list gdy byłam na studiach - od przyjaciółki, która studiowała w innym mieście :-))
Żółty, złocisty, słoneczny! Wrocław przepiękny na Twoich zdjęciach. Moje forsycje nawet w najśmielszych marzeniach nie wyobrażają sobie, że można TAK rozkwitnąć - na razie pączki, niewielkie. Jesienią posadziłam cały rząd małych forsycjowych krzewów, szkoda, że sarny bardzo je polubiły...
OdpowiedzUsuńA na drugim zdjęciu to może być - tak sobie myślę, ale botanik ze mnie żaden - ale to może dereń. To wspaniała, bardzo długowieczna roślina, przeczytałam, że dożywa nawet kilkuset lat. Niedaleko widziałam którejś wiosny ruiny dworu i w opuszczonym ogrodzie takie ogromne, kwitnące na żółto (ale łagodniej od forsycji, mniej jaskrawo) drzewo-krzew. Pamięć już dawno się zatarła, a on wciąż kwitnie.
Twoje listy, Anito... Nie mam słów.
Pisałam dużo listów jeszcze na przełomie wieków. Jak to brzmi :) Bardzo to lubiłam - jest czas się namyśleć, piórem pisze się przecież o tyle wolniej niż na komputerze. Zresztą, to dwa światy. Maile są bardzo praktyczne, ale... I gdy czytam korespondencję moich ulubionych pisarzy, poetów, listy gromadzone przez nich latami, listy wynoszone z wojennych mieszkań.
Chciałabym bardzo wrócić do pisania listów, takich prawdziwych.
Ach jak cieszą oczy i duszę pierwsze kwiatki i listki, piękne!!
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o listy to ja je piszę czasem, choć preferuję kartki. Podczas wakacji spotkałam się z zarzutem, że kartki do Polski były ładniejsze, niż te do francuskiej części przyjaciół i rodziny, no cóż .. może.
Ostatnio jestem pod wrażeniem książki z listami Herberta i Miłosza, polecam!!!
@Zbyszek, Wrocław wiosną najpiękniejszy, teraz należy go odwiedzać ;-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń@Jagoda, lubię jechać w góry, gdy tu już wiosna w pełni i przeżywać jej rodzenie się na nowo.
@Heidi, masz jeszcze szansę zostawić taką pamiątkę swoim dzieciom. Czasem wystarczy jeden list.
@Aga, no to prowadzisz całkiem bogatą korespondencję. Twój synek kiedyś będzie Ci wdzięczny, że mu to zachowałaś. Pozdrawiam :)
@Moniqee, czuję się podniesiona na duch, że sztuka pisania listów jednak żyje i ma się całkiem nieźle.
Pozdrawiam.
@Monika, na szczęście mamy tu kilka przykładów na to, że jednak listy się jeszcze pisze. U Ciebie widziałam też już ładnie wiosennie. Te nasze forsycje to chyba ciut za wcześnie. Pozdrawiam :)
@Iva Pas, dziękuję za miłe słowa. Może jednak warto czasem napisać coś "własną ręką", żeby nie było tak jak w jakiejś amerykańskiej szkole, że dzieci nie uczy się już pisać, bo po co jak od początku można je posadzić przed komputerem. Serio, coś takiego czytałam.
Pozdrawiam :-)
@ZielonaMila, u nas też jak się wyjedzie za miasto ta wiosna jeszcze nie taka widoczna. Ale za to w mieście istny szał wiosenny ;-)
@ikroopka, u mnie też "Laska nebeska" czeka w kolejce ;-)
A co do listów, to też mam takich sporo filozoficznych ze szkoły podstawowej ;-) Muszę je kiedyś poczytać na nowo ;-)
@Dag, takie zbiegi okoliczności lubimy najbardziej ;-)
A czy następne pokolenia będą trzymały maile, które się teraz do nich pisze? :-(
@Ada, to bardzo możliwe, że to dereń. Nie wiedziałam, że to takie żywotne drzewo. Już się u mnie pojawił, jak pisałam o pierwszych oznakach wiosny we Wrocławiu.
Na szczęście mam jeszcze parę osób, do których mogę napisać list, choć co raz częściej ludzie chcą dostawać maile. Też mnie fascynuje twórczość epistolarna, chętnie ją czytam, jest dla mnie wzorem. W żadnym mailu nie udało mi się tyle przekazać co w pisanym liście. Reaktywujmy pisanie listów na wiosnę!
Serdeczne pozdrowienia :-)
@campanule, kartki też są piękne. Może nawet mówią jeszcze więcej niż same listy. Kartki robione przez Szymborską na przykład - cudeńka. Czy mówisz o książce Zbigniew Herbert, Czesław Miłosz "Korespondencja" wydanej przez Zeszyty Literackie? Mam to na półce i też swego czasu mnie zauroczyły te listy.
Z Waszych komentarzy wyszło, że sztuka pisania listów jeszcze całkiem nie umarła. To pocieszające.
Miłego dnia! Pozdrawiam!
Późno Ciebie tym razem odwiedziłam :(
OdpowiedzUsuńAż mnie tak za serce ścisnęło jak przeczytałam o ważnych dla Ciebie listach Manitou :( ... no dawno nie napisałam żadnego listu - ostatnie to chyba z 15 lat temu ... smutne :(
Muszę to zmienić ..
A wiosnę mamy piękną we Wrocławiu, coraz bardziej żółto ;)
Pozdrawiam seeerdecznie ;)
Tak, tę książkę miałam na myśli. Ona zmieniła trochę obraz obu poetów w mojej głowie!!
OdpowiedzUsuń