Po drodze najpierw zajrzeliśmy do Borowej, gdzie pałac, znajdujący się w prywatnych rękach, ma się bardzo dobrze.
Kolejne były Dobroszyce. Pałac żyje, znajduje się w nim przedszkole. Ale też elewacja pozostawia wiele do życzenia.
I w końcu Goszcz. Ruina pałacu wyglądała w strugach deszczu jeszcze smutniej:
W sumie można powiedzieć, że całkiem nieźle się trzyma, jak na budynek, który spłonął w 1947 roku i nigdy nie był odbudowany. W oficynach jeszcze mieszkają ludzie, część jest nawet świeżo wyremontowana przez gminę. Ale co dalej będzie z taką ruiną? Może zakonserwują ją jakoś w takim stanie jak jest i pozostanie atrakcją turystyczną?
Przepiękny budynek. Szkoda patrzeć, że niszczeje.
OdpowiedzUsuńSzkoda, niestety nie widać dla niego ratunku.
UsuńŚwietny budynek, u nas wszystko musi się zniszczyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże nie wszystko, ale zbyt dużo.
UsuńPozdrawiam :-)
Te Dobroszyce to ciekawa sprawa - mi wygląda na zmodernizowany (dwa wieki temu) typowo obronny renesansowy kasztel. A ruina pałacu faktycznie przytłaczająca - nie dziwię się Niemcom gdy mają do nas pretensje (podobnie jak my do Ukraińców i Białorusinów za niszczejące zabytki na Kresach) o fatalną opiekę nad zabytkami. Co gorsza nie brak oszołomów dla których lepiej żeby zniszczało, niż miało by "Niemcom w ręce" być oddane.
OdpowiedzUsuńMasz rację, doczytałam się, że pierwotnie był to renesansowy dwór obronny.
UsuńTeraz już nawet Niemcy nie chcieliby tego odbierać, co zrobić z takimi ruinami?
Szkoda, szkoda. Mógłby być niezłą atrakcją turystyczną.
OdpowiedzUsuńA w Borowej -> to całkiem, całkiem... :-)
Pzdr.
szkoda, że budynek z takim wielkim potencjałem niszczeje, wyobrażam sobie jak pięknie mógłby wyglądać :>
OdpowiedzUsuń