We Wrocławiu kwitną kasztany!
Wygląda to niesamowicie, gdy na jednej gałęzi kwiaty i owoce.
Wiem, że to z powodu tej zarazy, która gnębi kasztanowce, ale jednak jest w tym coś magicznego.
Z prognoz wynika, że weekend będzie złotojesienny, a więc taki, o jakim marzyliśmy. Korzystajcie!
Ja siedzę na szkoleniu, ale popołudnia też planuję na świeżym powietrzu.
Pozdrawiam :))
Jesień coraz bardziej kusi słońcem, kasztanami i powoli opadającymi liśćmi :-)
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu na świeżym powietrzu :-)
Dziękuję, mam nadzieję, że Twój również był dobry :)
UsuńPozdrawiam.
Prawdziwie, niesamowite zjawisko...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Serdeczności również dal Ciebie Judyto.
UsuńMnie ostatnio zaskoczył widok kwitnących bratków na klombie. Pięknego weekendu życzę. :)))
OdpowiedzUsuńBratki są podobno bardzo odporne na zimno, ale nie wiem, czy kasztany sobie poradzą...
UsuńPozdrawiam :)
To dziwne, ale Olsztyn też odnotował taką anomalię. Niezbadane są wybryki natury. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSkojarzyło mi się to z piosenką Anny Marii Jopek "chcemy, żeby jednocześnie były Święta i czereśnie", no i się sprawdziło, tylko w innej postaci ;)
UsuńPozdrawiam :))
zdjecie cuden i dziwne pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńPrawda? Coś tu nie pasuje ;)
UsuńPozdrawiam :)
Koniec świata! :D To przez ten dziwny, pod względem pogody rok (tak sądzę). Długa zima, zimna wiosna, ekstremalnie deszczowy okres koniec kwietnia - koniec czerwca (u nas pięć alarmów przeciwpowodziowych) i teraz najzimniejszy od 2001 roku wrzesień. Każdy by zwariował :D
OdpowiedzUsuńJacku, bardzo katastroficznie brzmi to, co piszesz. Może jednak nie będzie tak źle. Takie kwitnące kasztany jesienią spotykamy już od około 10 lat.
UsuńA wrzesień zimny, ale kończy naprawdę pięknie :)
Gdzie to znalazłaś?
OdpowiedzUsuńNa Słowiańskiej, przy zajezdni tramwajowej ;-)) Ale widziałam takie okazy też na Ślężnej, a w poprzednich latach na Robotniczej i po podwrocławskich wsiach, w czasie wycieczek rowerowych ;-))
UsuńNo niestety u mnie takie cuda nie zdarzyły się - buuu:(
OdpowiedzUsuńA może jednak ;-) Skoro Zbyszek pisze, że w Olsztynie też, to może i u Ciebie coś się znajdzie ;)
UsuńPozdrawiam!
Różne cuda w przyrodzie się zdarzają i zdarzały ... pamiętam jak na początku grudnia zrywałam bazie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie super!
Bazie w grudniu? To jeszcze lepsze.
UsuńJa mam tylko nadzieję, że to nie wykończy całkiem biednych kasztanowców.
Pozdrawiam serdecznie :))
Beautiful photos.
OdpowiedzUsuńgreetings from japan.
A ja mam kasztanowca tuz za oknem:-). Lubie go bardzo o kazdej porze roku.
OdpowiedzUsuń