Dzisiaj Dzień Zaduszny. W sumie nie potrzebne mi to święto, aby pamiętać o bliskich zmarłych.
Dzisiaj jednak, gdy to szaleństwo cmentarne ucichnie, można się zatrzymać i zadumać nad sensem naszego życia i jego kruchością...
Wczoraj natomiast skorzystaliśmy ze słonecznego dnia i pojeździliśmy na rowerach. Przy okazji odwiedzając groby tych, których bliscy są bardzo daleko lub o których nikt nie myśli:
Cmentarz żołnierzy włoskich w Parku Grabiszyńskim.
Cmentarz żołnierzy polskich. Grób nieznanego żołnierza.
I tak zaczął się listopad...
Sama nie wiem czy to szaleństwo cmentarne to nasza polska tradycja?
OdpowiedzUsuńW Niemczech nie zauważyłam podobnych zachowań, mimo,że dzień 1 listopada w środowiskach katolickich równiez jest obchodzony.Byłam wczoraj na jednym z tutejszych cmentarzy i wyglądał on zupełnie jak co dzień, na grobach wrzosy, jakiś symboliczny znicz, brak tłumów.
Takie święta nie są potrzebne ludziom wrażliwym i myślącym, one są dla tych którzy nie mają czasu na nic poza uganianiem się za kolejnym plikiem eurosów i siedzeniem przed ekranem TV w zapatrzeniu na szołowiznę.
OdpowiedzUsuńTo święto daje im szansę by znów zbliżyli się do pojęcia człowiek.
Aga - bo u nas w Polsce to się także z prasłowiańską tradycją dziadów zbiega.
A że "u Niemców" jest inaczej? Trudno... za to na pewno maja bardziej kolorowe obrazki w TV
makroman, ja mam wątpliwości, czy ci ludzie zbliżają się do pojęcia człowieka w ten dzień ;-) Raczej prezentują swoje fury, skóry i komóry, chyba, że nie dojadą na miejsce prezentacji... Nie mówiąc już o marmurowych nagrobkach za tysiące złotych, tonach kwiatów i grających zniczy , byleby tylko być lepszym od sąsiada.
OdpowiedzUsuńAle może to wszystko właśnie po to, żeby myśli o śmierci odgonić, udawać, że ona nie istnieje, albo dla pokazania, że "ja lepiej pamiętam"...
Aga, podoba mi się, że w Niemczech tego tak nie widać, że jest raczej symbolicznie. A może to znak, że katolików jest mniej, a pozostali nie robią z tego takiego teatru?
Pięknie pokazane...
OdpowiedzUsuńUnikam tłumów i też podobnie ja Ty pomyślałam sobie właśnie, że właściwie nie potrzebuję tego święta - niewiele ma już wspólnego z tradycją, sens się gdzieś zatracił, jest tylko coraz bardziej nachalna forma. Że już o tych amerykanizmach nie wspomnę - a przecież za kilka-kilkanaście lat będą wszechobecne. Czy moja pamięć potrzebuje akurat takiej formy, by trwać? Na pewno nie. A jednak jest gdzieś w tym symboliczne myślenie - to znaczy w samym święcie, nie w jego obecnej oprawie. I dlatego podoba mi się Twój sposób upamiętnienia tych, o których może już nikt nie pamięta.
OdpowiedzUsuńZbyszku, dziękuję.
OdpowiedzUsuńAdo, może rzeczywiście to święto dla tych, których na co dzień pamięć zawodzi...
Ale zgadzam się, że symboliczne myślenie jest nam potrzebne i mimo wszystko w takie święto jesteśmy bliżej jakiejś prawdy o człowieku, jak to powyżej określił makroman.
Bardzo ładnie pokazałaś Zaduszki!
OdpowiedzUsuńCzytam i zastanawiam się nad ideą; jestem 'za' - dla tych, którym to jest potrzebne, bo lubią symbole, ale bez przymusu dla innych, którzy wolą 'po cichu', bez celebry, bez tego szpanowania, o którym piszesz.
I bez amerykanizmów, które mnie też drażnią, bo sa mi obce 'ideowo', choć wcale nie jestem aż tak bardzo związana z naszymi tradycjami, które odrzucaja swoją obowiązkowością.
to ja, ikroopka, poszło za wczesnie;)
OdpowiedzUsuńgdzie zrobiłaś ostatnie zdjęcie?
fantastyczne!
ikroopko, ostatnie zdjęcie zrobiłam z górki na Grabiszynie, gdzie mieści się cmentarz żołnierzy polskich. U jego podnóża w stronę południową jest taki mały skwerek i tak ładnie teraz wygląda.
OdpowiedzUsuńKatolicyzm ma taka szczególna cechę, ze potrafi przyswoić symbolikę, rytuały i zwyczaje na wskroś pogańskie.
OdpowiedzUsuń1 Listopada u nas to przecież znane z Mickiewicza "dziady" tylko w wersji "ucywilizowanej, wpasowanej w ramy wyznania i ogólne zasady współżycia.
Pomoimo wszystkich naszych kpin z tych którzy pamiętaja raz do roku - mimo wszystko pamiętają, zawsze zdumiewa mnie ilośc ludzi na nabozeństwach niedzielnych w miejscowosciach wypoczynkowych - nikt ich tam nie zna, nie maja tam sąsiadów, nie trafią "na języki" - a mimo wszystko przychodzą, w krótkich spodenkach, bez mała prosto z plaży... ale są.
Tak samo Wszystkich Świętych - przyjeżdżają gdzieś z wielkich miast, lub z bogatych przedmieść, na cmentarze gdzie leża ich rodzice i dziadkowie - na co dzień w zaniedbanych mogiłach (lub konserwowanych, przez wynajęte opłacone obce firmy), ale w ten jeden dzień wszystkie groby lśnią światłami. Czyli jest w ludziach taka potrzeba, mimo wszystko dobre i to.