Czasem schodzą z utartych tras można trafić na coś ciekawego, na przykład na kolorowe graffiti, które z jednej strony jest może objawem wandalizmu, ale z drugiej pokonuje miejską nudę. Tu się ładnie skomponowało z popadającym w ruinę budynkiem za płotem.
Graffiti to skomplikowany temat - gdzie jest wandalizmem a gdzie sztuką?
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ciężko to odróżnić. We Wrocławiu są miejsca, gdzie pozwala się grafficiarzom malować i wtedy powstają prawdziwe arcydzieła. Bo na pewno bazgroły na świeżo wyremontowanych elewacjach to wandalizm.
OdpowiedzUsuńCzęsto spotyka sie pomalowane betonowe mury, okolice stacji PKP filary - w/g mnie to sztuka i ponadto bardzo miejskim szarym przestrzeniom potrzebna. Z drugiej strony ktoś mażący makerem po rozkładzie jazdy spokojnie może być uznany za wandala (nazwał bym po swojemu - ale z szacunku dla twojego bloga tego nie zrobię)
OdpowiedzUsuńTo prawda, najciekawsze rzeczy sa na uboczu;)
OdpowiedzUsuńzdradzisz, gdzie to?
ikroopko, zdradzę ;-) Zdjęcie robiłam z wału który mieści się na ulicy Rowerowej, boczna Żmigrodzkiej. Samo graffiti znajduje się na murze przy ulicy Księdza Bonczyka, o ile się nie mylę.
OdpowiedzUsuńDzięki;)
OdpowiedzUsuńNawet nieźle to wygląda:)
OdpowiedzUsuń