Wczoraj byliśmy na nowym filmie Michaela Haneke - "Miłość". Piękny, wyjątkowy, bardzo ważny. To film, który wchodzi w głowę i w serce. Ja nie mogę przestać o nim myśleć. Z pozoru film prosty, ale poprzez tę prostotę działa jeszcze mocniej. Dwójka aktorów jest tak przekonująca, że momentami zwijałam się w kinowym fotelu wczuwając się w ich cierpienia.
Łatwo kochać, gdy jesteśmy młodzi, zdrowi, całkiem sprawni, ale prawdziwa próba uczuć przychodzi wtedy, gdy zaczyna być trudno, gdy trzeba się zmierzyć z chorobą, starością, nieuchronnym. Bohater filmu - George pięknie przechodzi przez tę próbę.
Trudno o tym filmie mówić, lepiej go po prostu obejrzeć. Bardzo, bardzo polecam!
słyszałam o nim i mam w planach obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńChętnie go zobaczę!
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie!!!
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńano, trza iść ;)))
OdpowiedzUsuńCzytałam recenzje, że piekny film, warty obejrzenia, zreszto nazwisko reżysera przyciąga do kina.
OdpowiedzUsuńMuszę zobaczyć, jak pozbieram się z kawałków.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu czytam recenzje i dyskusje na forach filmowych. Mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńJesienią nie zdobędę się na obejrzenie.
Zrezygnowałam z kierowania się komentarzami i dyskusjami na forach w wyborze czegokolwiek, a zwłaszcza filmów. Tak wiele opinii często zakłamuje prawdziwy obraz. Co do "Miłości", według mnie to film wymagający, niełatwe stawia pytania i zmusza do refleksji, ale jakoś nie czuję się po nim zdołowana. Poruszył mnie, ale nie przygnębił. Jak na fankę Ciorana to chyba nie powinna Ci tematyka przemijania, śmierci, cierpienia przeszkadzać ;-)
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam.
Bardzo dobry film takze polecam...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Czytałam trochę o tym filmie :-)
OdpowiedzUsuńJak będę gotowa na takie tematy na pewno obejrzę :-)