To były kolejne spontaniczne wybory książek na wakacje. Pierwszy niezbyt udany. Oczywiście zasugerowałam się tytułem i ciekawą okładką. Mam problem z literaturą amerykańską. Poza kilkoma wybitnymi pisarzami ciężko mi się do niej przekonać. Opowiadania Bowlesa przeczytałam, ale też nie zachwyciły mnie i nie wpłynęły na moje życie. Zatem darujcie sobie, jeśli kiedyś ta książka rzuci Wam się w oczy ;-)
Natomiast sporym odkryciem i to w najlepszym tego słowa znaczeniu był dla mnie tomik poezji Artura Międzyrzeckiego. Znałam go wcześniej głównie jako tłumacza. Wydawnictwo a5 i Wisława Szymborska, która tę poezję we wstępie rekomenduje - mają rację - jego wiersze warte są odkrycia.
Tak jak Szymborska pisze o sobie, ja również nie mam daru pisania o poezji. Zacytuję tu zatem jej słowa, które być może również Was zachęcą do sięgnięcia do tych wierszy:
"Poważam tę poezję za stale obecne w niej stoickie męstwo, serdecznie lubię jej melancholijny humor i ogromnie podziwiam za ruchliwość wyobraźni - można ją porównać do kalejdoskopu o niezliczonej ilości kamyczków. Każdy nawet najdrobniejszy obrót magicznej lunetki to nowy wzór, nowy wiersz".
Co do Międzyrzeckiego to w zupełności się z Tobą zgadzam. Co do literatury amerykańskiej to czasami czytam Irvinga, czy Updike, ale nawet jak mi się jakaś ich książka spodoba to jednak nie wzbudza aż takich zachwytów o jakich piszą krytycy.
OdpowiedzUsuńWidzę więc, że nie jestem odosobniona w tych odczuciach co do pisarzy amerykańskich, a może należałoby dodać północnoamerykańskich, bo połoudniowoamerykańska literatura to całkiem inna bajka.
UsuńDołączam do wymiany zdań - czytam Irvinga i Carrolla - i to z amerykanizmów chyba na tyle. Moje ostatnie odkrycia to Somoza i Posadas. Kiedyś pasjami czytałam Eco, ale w pewnym momencie zabrakło mi intelektu. Podobno Cmentarz w Pradze jest dobry - czytałyście?
Usuńa btw - przydałby się Blog, na którym można by pogadać o książkach. Wiem są blogi z recenzjami - ale to nie to samo ...
pozdrawiam Was Dziewczyny !
Fajny pomysł :-) Jest tyle książek, trzeba się jakość w tym gąszczu znaleźć. Somozy i Posadasa w ogóle nie znam. "Cmentarza w Pradze" też jeszcze nie czytałam. Teraz czytam Chwina z wielką pasją :-)
UsuńJeśli blog do pogaduszek o książkach powstanie, chętnie dołączę.
Pozdrawiam :-)
A ja liczyłam na Ciebie! Masz moje wsparcie !
Usuń:-) Pomyślę o tym.
UsuńOch, to super - cieszę się ogromnie - myśl!
UsuńChoć w moich oczach Jesteś Kobietą Czynów - i to wielkich !!!
Zaniemówiłam ;-)
UsuńNo to teraz to już muszę założyć tego bloga!
Bardzo wielu poetów nie miało i nie ma daru, a raczej woli pisania o poezji. Zbyt intymne łączą ich z nią związki :)
OdpowiedzUsuńBo poezję się odczuwa i trudno to odczuwanie oddać w słowach :-)
UsuńZachęcasz tym opisem :)
OdpowiedzUsuń:-) Międzyrzecki wart tego.
UsuńJa z tych co czytają tylko wtedy gdy początek książki spodoba.Nie umiem przeczytać książki która na wstępie mnie nie zachęci:)jakbym starała nie doczytam do końca.Podziwiam !!
OdpowiedzUsuńIga, też tak często mam ;-) Tym razem liczyłam po prostu, że każde następne opowiadanie będzie lepsze ;-)
Usuńteż czasem wybieram książki po okładkach i ... się nacinam na kiepski środek :)
OdpowiedzUsuńNiestety, i w tej materii sprawdza się zasada, by nie kierować się opakowaniem ;-)
UsuńPozdrawiam!
Mnie też szczególnie nie zaciekawił żaden pisarz amerykański :-o
OdpowiedzUsuńA do wierszy chyba jeszcze nie dojrzałam ;-)
Chętnie sięgnę po te książki i zobaczę czy w nich utonę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzisiaj dopiero trafiłam do tego wpisu - Brr!!!
OdpowiedzUsuńZa mało czasu:-(
PS zapisałam!