Krótka fotorelacja głównie autorstwa Jacka:
Przed startem, mamy numery 347 i 102 (!) i oglądamy wystawę poświęconą ekranizacjom dzieł Hauptmanna:
Na linii startu. Humory dopisują :-)
Pierwsze trudne kilometry.
Ale za to jakie piękne jesienne plenery nad Odrą nam towarzyszą.
Rudy 102 sobie też zrobił zdjęcie ;-)
Po przekroczeniu Mostów Jagiellońskich:
Ta pani z tyłu, w różowym wdzianku, przez chwilę chciała mnie wyprzedzić, ale nie dała rady ;-)
Jeszcze tylko 2 kilometry!
I już dobiegam do mety:
Szczęśliwi zdobywcy medali :-))
Okupione dużym wysiłkiem, ale warto było. Próba własnych możliwości i pokonania słabości powiodła się :-)
Jaki jest morał z tej opowieści?
Czytajcie Hauptmanna i biegajcie :-)))
Właśnie usiłowałam wpisać komentarz pod drugim blogiem, ale coś mi nie wychodzi;(
OdpowiedzUsuńgratulacje raz jeszcze:)
Dziękuję :-))
UsuńNa tamtym blogu komentarze się pojawiły, a potem tak jakbyś je wykasowała.
Tak czy inaczej dziękuję ;-)
Ale Wy dzielni jesteście. Kiedyś zwiedzałam posesję Hauptmanna, w Jagniątkowie obok Jeleniej Góry. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzielna z nas drużyna, prawda ;-)
UsuńŁąkowy Kamień w Jagniątkowie i ja znam, to prawie moje rodzinne okolice ;-)
Pozdrawiam Cię.
łał! łał! łał!
OdpowiedzUsuńserdecznie gratulacje:))))
właśnie się zastanawiałam co ma wspólnego, ale Wasz wysiłek wielki, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńGratulacje:-)
OdpowiedzUsuńto zostanę przy czytaniu i pieszych wycieczkach, cooo??, co nie przeszkadza mi w podziwianiu Twoich wyczynów :))) Gratuluję!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję dobiegnięcia do mety w takim stylu :-))
OdpowiedzUsuńPokonywanie swoich fizycznych "ograniczeń" wzbogaca również duszę :-) Tak myślę :-)
Gratuluję,mi z tym słomianym zapałem bardzo ciężko się biega:)
OdpowiedzUsuńWY to umiecie zaimponować !
OdpowiedzUsuńNisko z podziwem się kłaniam !!!
Podziwiam ja w bieganiu jestem zupełna noga, ale .....na rowerze śmigam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gratulacje! Podziwiam! :)
OdpowiedzUsuńJesteście oboje niesamowici :)
podziwiam i gratuluję :D
OdpowiedzUsuńWow, wow, Wow!!! Jestem w szoku, 10km w niepełną godzinę? Ukłony głębokie! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńP.S.
Jackowi gratuluję pięknej relacji - bezcenna pamiątka.
Podziwiam Was za wspaniałą i do tego wspólną pasję. Ja nie biegam, ale pedałuję i skoro ma być taka wspaniała pogoda, to pewnie jeszcze wiele kilometrów przede mną :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne są takie akcje. Ja na przykład mieszkając w Warszawie należę do Stowarzyszenia Narciarstwa Biegowego :) i zawsze w styczniu w Kampinosie organizują rajd śladami Powstańców Styczniowych. Polecam i narty i sam rajd.
OdpowiedzUsuńI gratuluję medali!
Zgadzam się i też polecam narciarstwo biegowe :-) Biegam na nartach od dziecka ;-) Fajny ten rajd, o którym piszesz, tylko trochę mi nie po drodze. Ja mogę polecić Bieg Piastów w Jakuszycach :-)
UsuńPozdrawiam i jeszcze raz dziękuję !
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcie, gratulują pokonania ładnej trasy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo za gratulacje!
OdpowiedzUsuńZ tym podziwem to bym nie przesadzała, to nie był żaden wielki wyczyn ;-) Na razie maratonom mówię nie, ale jeśli bym jednak pobiegła, to może wtedy dopiero podziw będzie mi się należał ;-)
Pozdrawiam wszystkich wędrujących, jeżdżących na rowerach, biegających na nartach, spacerujących i biegających też.
Serdecznie pozdrawiam!
Tyle kilometrów biegu to już nie dla mnie :(. Ciebie podziwiam. Czytaj i biegaj dalej :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! A co do samego Hauptmanna, to jak na germanistkę przystało, porwałam się swojego czasu na pracę licencjacką opartą o jego twórczość. Pisało się fajnie, a i do samych dzieł wracam, jak tylko mam czas :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :-) Hauptmann co jakiś czas powraca do mnie i fascynuje. Chętnie przeczytałabym Twoją pracę licencjacką (ale raczej po polsku ;-)
UsuńDziękuję za odwiedziny i komentarz, już wskakuję na Twojego bloga, bo widzę, że wiele może mnie tam zainteresować :-)
Spóźnione - gratulacje :-)
OdpowiedzUsuń