Mkną po szynach czerwone tramwaje...
Wydział Teologiczny, a w tle Katedra Chrystusa Króla.
Pałac Biskupi.
Jest i Piłsudski. Ponoć nie na kobyle, a na koniu. Pięknie się złożyło, że odwiedziliśmy go 14 sierpnia. Kwiaty pod pomnikiem pewnie pojawiły się następnego dnia.
Gmach Akademii Muzycznej.
Kościół Mariacki. To od niego zaczyna się słynna ulica Mariacka, centrum rozrywki katowickiej z knajpkami.
Nieodżałowany budynek dawnego dworca kolejowego. Popada w ruinę, a jego następca wcale nie jest ładniejszy.
Kościół pw. Michała Archanioła, najstarsza budowla sakralna w Katowicach (XVI w.)
Wieża spadochronowa. Obiekt, który ma bardzo ciekawą historię, o czym można poczytać tu
To koniec wycieczki po Katowicach. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę i odkryję kolejne perełki tego miasta.
Piękne miasto, szkoda że troszkę niedoceniane.
OdpowiedzUsuńW Katowicach byłam tylko dwa razy.Podobało mi się miasto i ludzie byli bardzo sympatyczni.
OdpowiedzUsuńZbyszku, niedoceniane to fakt, ale i tak pięknieje w oczach.
OdpowiedzUsuńAga, ludzie bardzo mili, choć miałam akurat głównie do czynienia z ludnością napływową ;-)
Wieki całe nie byłam w Katowicach!
OdpowiedzUsuńdawniej przejeżdżałam też często w drodze do Krakowa, ale teraz omija się miasto.
Może czas się zatrzymac?