Mówi się, że coś nas obchodzi jak zeszłoroczna zima. A zeszłoroczna jesień? Mnie obchodzi, bo była ładna ;) To zdjęcie robiłam w listopadzie. Liczę na to samo w tym roku.
środa, 29 września 2010
Na bocznej drodze.
A oto, co można znaleźć, jak się trochę zboczy z głównych szlaków. W Lasku Rędzińskim trafiliśmy na taki uroczy mostek.
Ważka sprawa.
Jeszcze jedno zdjęcie z naszej wycieczki rowerowej do Lasu Rędzińskiego. Dla ważki ważką sprawą było sprawdzenie swojej pozycji na naszej mapie. Usiadła i długo analizowała, gdzie jest i gdzie się udać ;-)
poniedziałek, 27 września 2010
Jak Jacek z motylami rozmawiał.
Motyle lubią Jacka ;-) Siedzieliśmy sobie nad Odrą na słoneczku, a one siadały mu na rękach i na nogach.
Ewie na Urodziny :)
Dla Ewy, która ma dzisiaj Urodziny wklejam motylka, upatrzonego na ostatnim letnim spaceerze. "Szczęśliwe chwile to motyle" - jak śpiewała Kora. Oby było ich w Twoim życiu jak najwięcej :-)
Las.
Las na początku jesieni. Jeszcze przeważa zieleń, ale u stóp drzew już się ścielić zaczyna dywan z żółtych liści.
środa, 22 września 2010
Lecą żurawie.
Większość ptaków już pewnie odleciała do ciepłych krajów. Żurawie kiedyś też odlatywały, ale podobno teraz coraz częściej zimują w Polsce.
poniedziałek, 20 września 2010
piątek, 17 września 2010
Chryzantemy złociste...
Fotorelacja z Maratonu Wrocławskiego 2010
A więc najpierw była rozgrzewka:
Niektórzy to się tak zawzięcie rozgrzewali, że o mało nie przepchnęli tira ;)
Wrocław spowijała gęsta mgła, a oni wystartowali...
Nasz bohater na początkowych kilometrach:
Po minięciu Biskupina humor i siły dopisywały bez zarzutu.

Radosny maratończyk na Moście Zwierzynieckim
A chwilę później na Moście Grunwaldzkim
I już Ossolineum
Jest dobrze, będzie jeszcze lepiej.
Na Rynku Wita Minka ;-)
A żegna pan policjant
Hurra, coraz bliżej do mety:
Ciężko się robi zdjęcia z roweru ;) Ale coś się zmieściło w kadrze koło basenu na Borowskiej ;)
Mały spacer ulicą Ślężną. Nie codziennie jest taka okazja.
Jedzą, piją, a kto to potem posprząta?
Ilu to ja już wyprzedziłem, niech policzę...
Półmetek nasz bohater przekroczył rześki i radosny, co dokumentuje poniższy film:
A jednak czasem było pod górkę ;-)
Ale co to jest dla takiego wytrawnego biegacza
W okolicach 27 kilometra, na Gądowie. Zbliżają się do krytycznego 30 kilometra:
Nasz zawodnik po masażu daje radę, biegnie dalej.
Na ulicy Łowieckiej potrzebny był drugi masaż, żeby nie pobiegł do domu ;-)
Z Solidarnym Wrocławiem w tle wbiegli na ulicę Kamieńskiego.
Na 37 kilometrze czapki z głów:
Końcówka to było odliczanie po jednym kilometrze.
Mimo skurczu między 38 a 39 kilometrem, biegniemy dalej.
Już w oddali majaczy 40 kilometr. Nie wierzę własnym oczom.
A z mety zdjęcia to już widzieliście.
Szczęśliwy 100-procentowy maratończyk wygląda tak:
A jego medal tak:
Subskrybuj:
Posty (Atom)