Nadszedł ten dzień. Oczekiwany od roku.
Przed biegiem trzeba narty nasmarować. Tutaj w kolejce do smarowania. Wszyscy w dobrych humorach, snują ciekawe opowieści. Kilka osób startuje już od 34 lat.
Potem trzeba jeszcze narty wypróbować na trasie, czy dobrze trzymają pod górkę i czy z górki mają ślizg.
Numer 637 już się zakłada.
trzeba jeszcze nogi ogrzać przed wyruszeniem na śnieg i mróz.
Polana gotowa do przyjęcia startujących.
Rozgrzewka na starcie.
Wystartowali!
Numer 637 poszedł ja burza --->
Meta już na nich czekała...
Podczas gdy 637 był już w połowie dystansu 44 km, drugi zawodnik z ekipy przygotowywał się do startu na 26 km.
Dodawali sobie otuchy okrzykami i machaniem kijkami.
... no i poszli...
Nasz bohater prowadzi peleton do mety.
i już jest, jak widać przeszczęśliwy.
Zasłużona dekoracja medalowa.
Widać zmęczenie na twarzy. Ale jaka satysfakcja z pokonania takiego morderczego dystansu.
A to srebrny medalista.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz